Data: 2010-04-29 12:12:48 | |
Autor: Izabela Mikiciuk | |
Grzyb na ścianie | |
Witam, u mnie w łazience na ścianie pojawiła się plama wielkości dużej dłoni, przypuszczam, że to jest grzyb. Czy możecie polecić mi jakiś preparat który by mi to usunął? Wiem, że tych preparatów jest całe mnóstwo ale chodzi mi o coś takiego sprawdzonego. Nie mogłam wcześniej usunąć tego, bo nie mieszkałam w tym mieszkaniu, teraz się wprowadzam z powrotem i tak się zastanawiam czy chemicznie da się tego pozbyć czy będę musiała tynki zbijać.
Pozdrawiam. |
|
Data: 2010-04-29 18:01:41 | |
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski | |
Grzyb na ścianie | |
"Izabela Mikiciuk" hrbm2v$5sf$1@inews.gazeta.pl Witam, u mnie w łazience na ścianie pojawiła się plama wielkości dużej dłoni, przypuszczam, że to jest grzyb. Czy możecie polecić mi jakiś preparat który by mi to usunął? Wiem, że tych preparatów jest całe mnóstwo ale chodzi mi o coś takiego sprawdzonego. Nie mogłam wcześniej usunąć tego, bo nie mieszkałam w tym mieszkaniu, teraz się wprowadzam z powrotem i tak się zastanawiam czy chemicznie da się tego pozbyć czy będę musiała tynki zbijać. Poświęciłem grzybom łazienkowym sporo czasu -- znawcy tematu twierdzą, że grzyby takie są efektem złożenia dwóch czynników: -- złej wentylacji łazienki i -- (; złego ;) używania łazienki, czyli po prostu korzystania z łazienki. Albo trzeba poprawić wentylację łazienki, albo przestać kąpać się tam. :) Wybór należy do Ciebie. :) Grzyby/pleśnie są efektem nadmiernej wilgotności. Normy (i polskie, i nie tylko polskie) określają, ile powinny ciągnąć kominy w pomieszczeniach -- ile w kuchni takiej, ile w innej; ile w łazience; ile w pokojach; ile dla iluś osób, ile dla innej liczby osób... I raczej ;) głupi tego nie liczył. :) Głupi natomiast wadzi się z prawdą i twierdzi, że nie trzeba się kąpać w łazience. :) Ja mam grzyby w łazience i mam chore płuca. Czy jedno z drugim jest połączone -- trudno zgadnąć. Testy alergologiczne potwierdzają uczulenie na pyłki drzew i nieuczulenie na grzyby, ale praktyka samopoczucia do testów ma się nijak. Dziś w nocy miałem atak duszności, a właśnie teraz kończy się okres najgorszych dla mnie pyleń. W szczycie tego pylenia czułem się znacznie lepiej. Zima tez nie potwierdza zależności pylenia i sampoczucia. Dziś miałem szczęście, bo zbudziłem się i łyknąłem easyhalera. :) Czy za każdym razem zbudzę się? Czy zbudzę dostatecznie szybko? :) (Diffumax nie działa natychmiast -- potrzeba kilku minut na efekty, może nie aż 5, ale ze 3 są potrzebne, a po tych 3 od razu nie dochodzi się do siebie; miałem też inny preparat, ale był zbyt daleko jak na nocne wędrówki po mieszkaniu) Było to moje 5 (piąte) podejście do śmierci w czasie ostatnich 8 (ośmiu) miesięcy. :) Zabawne jest to, że śniło się mi, iż się duszę. Gdy się zbudziłem, zauważyłem, że to nie tylko sen. :) A że podduszony człowiek nie od razu załapuje, co się stało, przez chwilę ,,biłem się z myślami'', zanim oprzytomniałem i rzuciłem resztkami sił do easyhalera... Na dodatek rozmyślając nad użyciem easyhalera, zastanowiłem się nad skutkami -- toż trzeba iść do łazienki i płukać usta, a ja się tak źle czuję, jestem taki osłabiony.... :) Ćwiczone odruchy dały dobre efekty, co widać -- choćby i dzięki temu postowi. :) Zwykle (jak na razie 5 na 5) napady duszności nie przychodzą znienacka, ale zapowiadają się. Wczoraj wieczorem (a raczej już w nocy -- około godziny 01 w nocy; poszedłem spać dopiero po 04 czwartej) miałem zapowiedzi duszności, które zlekceważyłem, gdyż później (między 01 i 04) poczułem się znacznie lepiej. Innymi słowy nie jest źle -- zanim oskrzela/płuca odmówią posłuszeństwa poinformują o tym. :) Trzeba jednak słuchać tych ostrzeżeń. :) Długi sen (ponad 12 godzin) nie sprzyja dobremu widzeniu rozgniatanych oczu i nie sprzyja koncentracji uwagi -- jeśli są jakieś błędy, to trudno. :) A raczej musiałem tak długo spać, bo po ataku duszności czułem się jakby ;) słabo... -=- Jak będziesz miała kłopoty z płucami -- daj mi znać. :) Imię Eneuel przeżyje mnie, więc odnajdziesz mnie łatwo, :) o ile będę żył. :) (za życia raczej nie utracę m@ila czy numeru telefonu z tym imieniem) BTW imienia -- rodzina kazała mi zadbać o nieśmiertlene imię, albowiem miałem dostać od tej rodziny majątek. :) Miałem więc godnie reprezentować się jako spadkobiorca. :) Ja o Imię zadbałem. :) I moim zdaniem -- to dobre Imię. :) Po easyhalerze mam (jak zwykle!) kopa energetycznego!! Chce mi się latać!!! -- .`'.-. ._. .-. .'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_' `-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`., o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/.... Postscriptum: Trochę sennie, ale tak jakoś mi się myślało dzisiaj: -- pleśni nie przeszkadza oddychaniu -- mgła nie przeszkadza lądowaniu Gdy źle się czuję, mam wspaniałe poczucie humoru. :) Leżąc ledwo żywy układałem śliczne ;) opowiadania o moim podduszeniu... A teraz z ostatniej wizyty u lekarza płucnego, dr Janczarek... J -- Nie mogę odczytać nazwiska z pieczątki.. E -- Botulińska, dr Botulińska. J -- A... To nie znam tego nazwiska... Nie znam tej lekarki. .. około 20 minut .. -- Bo to dobra alergolog, ta, u której pan leczy się. :) Coś tu dodać? Coś ująć? Na początku wizyty mówi, że jej nie zna, że nawet nie słyszała tego nazwiska, a pod koniec wizyty mówi, że to dobra lekarka... Przepraszam za szczerość. :) A może dobra, bo zastosowała dobrą (dobrą wg dr Janczarek) terapię? No, niekoniecznie... Dr Janczarek uznała terapie za dobrą, ale... ;) Ale dlaczego ta terapia tak ma się toczyć, jak toczy? :) Dr Janczarek zakwestionowała nie tylko koniec terapii, ale także sam jej przebieg, z tym że kwestionowała kawałek po kawałku (krok po kroku) zaczynając od tego, że terapia jest dobra, ale... :) -- Neplit jest dobry, ale ja źle go przyjmuję. (bo najpierw trzeba oskrzela rozszerzyć, a dopiero później łyknąć Neplit, ale zwykle tak (źle) przyjmuje się Neplit) -- Nie należy przerywać leczenia. (a alergolog proponuje przerwanie i trzymanie leków gotowości ,,bojowej'') -- Neplit to steryd. (niejako z pogardą; a wiadomo, powszechnie, że sterydy nie są dobre) -=- Nie jestem lekarzem i trudno mi wypowiadać się na tematy zdrowotne. O tym, że mam chore płuca, dowiedziałem się od lekarki laryngologii, która 30 miesięcy temu DOKŁADNIE zbadała moje drogi oddechowe górne, nie badając przy tym płuc... Zaproponowała mi (wielokrotnie w czasie tamtej wizyty) leczenie płuc i nawet to motywowała w rózny sposób. :) Na przykład tak: -- Skoro ma pan trudności z oddychaniem, a górne drogi oddechowe są zdrowe, to problem leży w dolnych drogach oddechowych. Ale nie tylko takiej argumentacji użyła. :) Warto dodać, że moje kłopoty z oddychaniem nie były widoczne gołym okiem, chyba że okiem lekarza. :) Po prostu ciężko mi oddychało się. :) Na dodatek pomagały jakieś sztyfty do nosa z jakimiś olejkami. Pomagały nawet te sztyfty, które mam od 20 lat, choć oczywiście termin ich przydatności do użycia minął daaawno... Kolejnym lekarzem, który uznał przewlekłą chorobę płuc był lekarz rodzinny. Uznał tę chorobę w czasie pierwszej wizyty i dał mi zrozumienia, że ledwo żyję. :) (a ja pytałem go, czy można tę chorobę pokonać w kilka dni) Wyjaśnił mi, że zapalenie oskrzeli (i ponoć nawet zapalenie płuc) mam za sobą, ale przewlekłą chorobę płuc mam od dawna i raczej ;) jeszcze jakiś czas będę się z niż borykał. :) W jednym lekarze są zgodni (i kilku płucnych, w tym i dr Janczarek, i rodzinny, i alergolog) -- nie powinienem oddalać się do leków natychmiast rozszerzających oskrzela. :) Nie tylko nie oddalam się, ale nawet pamiętam, gdzie one są, aby w razie czego nie szukać zbyt długo. Dzisiejszej nocy okazało się, że warto pamiętać, bo w czasie takiego napadu myślenie jest mocno zaburzone. :) Raczej trzeba opracowywać algorytmy zachowań bezmyślnych. :) Myślenie może być tu zgubne -- nie łyknę easyhalera, bo mi nie chce się iść do łazienki, aby płukać usta, a po łyknięciu trzeba płukać, zaś ja... źle się czuję i jestem taki osłabiony... ;) ...i raczej chcę trochę poleżeć i nabrać sił... ;) -=- Ale wizyta u dr Janczarek dała też dobre efekty. Dowiedziałem się o tym, że alergolodzy nie testują każdym alergenem, więc być może jestem uczulony także na inne alergeny, których nie wykazały testy... Dowiedziałem się też o tym, że są różne pleśnie i różne grzyby łazienkowe. :) I tu także -- minęło sporo czasu pomiędzy podaniem mi informacji: -- o tym, że są różne pleśnie i -- o tym, że, nie ma testów na każdy pyłek -=- Diffumax zbiera żniwo przez kilkanaście godzin... :) -=- Zdrówka życzę. ;) Ponoć na astmę umiera w Polsce jeden człowiek na sześć godzin. Aż jeden do sześciu!!! Co za nierówna walka!!! 1:6 -- jeden człowiek i aż sześć godzin!!! W takim Smoleńsku -- 96 osób do kilku sekund... :) To niesprawiedliwe!!! ;) No... Ale czy w życiu można szukać sprawiedliwości gdziekolwiek? :) |
|
Data: 2010-04-30 02:11:39 | |
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski | |
Grzyb na ścianie | |
"Eneuel Leszek Ciszewski" hrcahc$lbm$1@inews.gazeta.pl Nie jestem lekarzem i trudno mi wypowiadać się na tematy zdrowotne. -- Skoro ma pan trudności z oddychaniem, a górne drogi oddechowe Ale nie tylko takiej argumentacji użyła. :) Warto dodać, że moje kłopoty z oddychaniem nie były widoczne gołym okiem, Kolejnym lekarzem, który uznał przewlekłą chorobę płuc był lekarz rodzinny. W jednym lekarze są zgodni (i kilku płucnych, w tym i dr Janczarek, i rodzinny, Wracjąc do lekarki laryngologii. Odwiedziłem ją ponownie w maju (około przełomu kwietnia i maja -- chyba w pierwszych dniach maja po 03 maja) ubroku, ale nie narzekałem wtedy na oddychanie, a na ,,głosy'' w prawym uchu. Lekarka umieściła mnie w komorze niegazowej, ;) obadała i zawyrokowała: -- nieodwracalne uszkodzenie nerwu słuchowego; betaserc (lek) może pomóc, ale nie musi :) Owe głosy słyszę od czasu do czasu nadal. Na przykład teraz słyszę jednostajny, cichy pisk. I te ,,głosy'' od długiego czasu są wyznacznikiem tego, co kiedyś kontrolowałem zegarkiem. :) Gdy po przebudzeniu słyszę ,,glosy'' (obojętne co -- szumy, piski, szelesty...) uznaję, że należy spać, a jeśli ,,głosów'' nie słyszę, uważam, że wyspałem się. :) Aby było jasne -- do braku ,,głosów'' trudno się przyzwyczaić, gdyż ich brak można mylnie zinterpretować jako uszkodzenie słuchu. Dopiero po chwili docierają głosy oddychania czy przełykania śliny -- śpiąc mam zatkane uszy stoperami, więc odgłosy zewnętrzne niekoniecznie są słyszalne, zaś te wewnętrzne (łykanie śliny na przykład) nie zawsze są słyszalne poprzez uszy. Jeśli mi ktoś nie wierzy, proponuję słuchanie zębami (niepoplombowanymi zbyt mocno) nie zaś uszami. Efekt piorunujący!!! Można chwycić zębami cykający (z trybikami) zegarek. :) (wewnątrz tak uszy biorą udział? -- owszem, ale jakoś inaczej niż poprzez bębenki itd.) I wówczas lekarka zauważyła, :) że jej zdaniem mam chore płuca. Spytała mnie, czy może mam prześwietlenie. Akurat wtedy miałem fotkę RTG, ale nie przy sobie, a w samochodzie. Spytała mnie, czy znaleziono coś na fotce. Odparłem, że nie. Uznała więc, że i ona nie zobaczy niczego ciekawego, skoro inni lekarze na RTG nie zobaczyli niczego niepokojącego, ale nalegała na to, że z płucami mam kłopot. Innymi słowy -- moje kłopoty z płucami były dla niej widoczne gołym okiem. A dlaczego akurat wtedy miałem tę fotkę? (toż do tego rodzaju fotografów nie zagląda się codziennie, przy okazji kupowania bułek w sklepie spożywczym, a ja akurat miałem RTG płuc przy sobie -- w samochodzie, aby nie niszczyć noszeniem) Bolały mnie plecy na wysokości płuc i nerek. Jak już napisałem wcześniej -- RTG płuc niczego patologicznego nie wykazały. Natomiast pokazały lekkie skrzywienie kręgosłupa, który był (i jest nadal) obwiniany przez niektórych lekarzy o powodowanie bólu pleców. Lekarka alergolog nawet zauważa, że płuca nie bolą, dlatego ludzie czasami maja zapalenie płuc, nie wiedząc o tym. Płuca nie bolą i zapalenie płuc daje o sobie znać na przykład kaszlem z krwią... -=- Wracając do mego warunku albo, albo... Niby można i poprawić wentylację, i nie kąpać się. :) Ponadto można stosować pochłaniacze wilgoci -- imo bezsensowne (i drogie) rozwiązanie w łazience, która jest stale nawadniana prysznicem czy choćby myciem rąk. Mnie uczono od zawsze, że ręce należy myć po: -- opuszczeniu ubikacji -- przyjściu do domu -- czymś, co brudzi (obieranie ziemniaków czy wkręcanie żarówki) oraz przed: -- jedzeniem -- wejściem :) do ubikacji -- czymś, co wymaga czystych rąk (czytaniem książki, pisaniem, graniem w karty, przygotowywaniem jedzenia...) a także co jakiś czas, gdy się uzna, że po prostu warto je umyć... A że przeciętny człowiek korzysta z dobrodziejstwa ubikacji co najmniej kilkakrotnie każdego dnia (ponoć można uznać za niepatologię odwiedzanie nawet w liczbie 10 razy dziennie) je kilka razy dziennie, stale coś czyta lub pisze (teraz też ,,używa'' komputera) i stale wkręca jakąś żarówkę (coraz rzadziej, bo są kompaktówki, LEDki itp.? -- niby tak, ale przybywa cała plejada/masa innych brudnych robótek domowych) więc mycie rąk ma miejsce często... Ja przy okazji mycia rak myje też twarz, czasami szyję... (kiedyś myłem nawet/także tułów od pasa w górę, albowiem ;) miałem tak zwany trądzik młodzieńczy, który tego mycia domagała się -- także w tak zwanych toaletach publicznych, czyli w restauracjach na przykład czy kinach) -=- W kuchni stale coś się gotuje. Zaś w ogóle człowiek wyrzuca z siebie całe masy pary wodnej, bo składa się głównie z wody. ;) Poci się, ,,oddycha'' skórą, płucami... I... No... Puszcza wiatry tak zwane. ;) Ja dziś miałem ochotę na puszczenie tak zwanego pawia -- nie wiem, czy to aby nie jakiś efekt przedawkowania Diffumaxu/a. :) Wziąłem raz w czasie snu i ponowiłem po około 10 godzinach profilaktycznie. Ponoć można nie częściej niż 4 razy na dobę -- pewnie ;) dlatego, że na dobę w Polsce umiera tylko 4 ludzi z powodu astmy oskrzelowej. ;) -=- Dlaczego wiąże zły stan zdrowia z pleśniami? Dlatego, że za każdy, razem, gdy jestem poza domem dłużej niż 1 dzień, zdrowie poprawia się. :) W ubroku nocowałem poza domem w 4 miejscach -- pomiędzy Suwałkami i Augustowem (około 100 km stąd) w Łodzi, niedaleko Wigier (w Piertaniach) i w Olecku. Za każdym razem wyjeżdżałem w złym stanie wracałem w bardzo dobrym i po jakimś czasie znów zapadłem w kłopoty zdrowotne... Wszędzie poza domem dużo jadłem, nie czułem ani zimna, ani upałów bez względu na ubranie i trudno twierdzić, iż tak blisko stąd jest jakaś zupełnie inna roślinność. :) Natomiast nigdzie tam nie znalazłem (nie twierdzę, że tam nie ma, ale że ja nie znalazłem) śladów pleśni... Podobnie lepiej czuję się w innym mieszkaniu, 400 metrów stąd. I tam kominy pracują aż nazbyt :) poprawnie -- nic dziwnego, skoro tamto mieszkanie ma prawidłowo zbudowane kominy (a to ma nieprawidłowo) i jest na ostatniej kondygnacji (tuż pod dachem) podczas gdy to jest na parterze czterokondygnacyjnego (chyba cztero-) budynku... Głupoty o zbyt szczelnym mieszkaniu odrzucam -- ciągle jest otwarte (uchylone) co najmniej jedno okno... Ponadto... Jeśli mieszkanie jest zbyt szczelne, jak możliwe jest napełnianie go tym, co dopływa do niego z komina? :) Policzmy, co będzie, jeśli dopłynie tyle powietrza, że ciśnienie w mieszkaniu zwiększy się o 0.1 atmosfery - obojętne czy technicznej, czy barycznej, czy atmosferycznej, czy zdroworozsądkowej, bo są one do siebie podobne. :) Drzwi wejściowe mają powierzchnię około 2 metrów kwadratowych -- około 2 metry wzrostu i niecały metr szerokości. :) Jeśli wewnątrz mieszkania na każdy cm kwadratowy mamy ciśnienie wyższe o 100 Gramów niż na zewnątrz mieszkania, na drzwi ciśnie siła około 200 kGramów... Zwykły człowiek takich drzwi nie otworzy. :) 2 metry kwadratowe to 200 cm razy 100 cm, czyli 20 tysięcy metrów kwadratowych. :) Jedna dziesiąta atmosfery to 100 Gramów na jeden cm kwadratowy. :) Daje to właśnie 200 kiloGramów... Dodajmy jeszcze, że stosowne siły prą wówczas i na szyby w oknach, i na ściany... -=- A co to jest te 0.1 atmosfery? Ile trzeba dodać (wpompować) powietrza do wnętrza mieszania? Ano 0.1 tego, co już tu jest. Solidny podmuch wiatru w komin może więc rozwalić dom? I tak, i nie. :) Fizycy proponują eksperyment -- beczka wody rozwalana szklanką wody wlewaną do wysokiej, ale cienkiej rureczki. Inni mówią, że taką beczkę można rozwalić strzałem z karabinu -- kula karabinowa ma dużą szybkość, ale ma małą objętość. Złośliwcy rozwalają beczki uderzeniem wody ręką... Wszystkie :) te beczki nie mają zamknięć z góry; każda jest z góry otwarta; zanim poziom wody zdąży podnieść się, na ściany beczki działają ogromne siły związane z ogromnym ciśnieniem -- czyli działa tak zwane parcie. Oczywiście beczkę można zamknąć, aby eksperyment był jeszcze bardziej widowiskowy i lepiej przypominał zamknięte szczelnie mieszkanie. Woda jest mniej ściśliwa od powietrza? -- można powiedzieć, że nie jest ściśliwa, ale podniesienie ciśnienia w mieszkaniu o 0.1 atmosfery jest jak najbardziej możliwe, jeśli mieszkanie jest szczelne a komin wdmuchuje powietrze do wnętrza. Co więcej -- nawet podgrzanie mieszkania o 30 stopni Celsjusza (zimą za oknem mamy na przykład minus 15 stopni Celsjusza a wewnątrz plus 25 stopni Celsjusza -- różnica 40 stopni) daje wzrost ciśnienia. :) Jaki wzrost? Ano właśnie o tę 0.1 atmosfery. :) Mieszkanie nie ogrzewa się tak szybko, żeby ciśnienie wzrosło? Ogrzewa się bardzo szybko, ale nigdy nie jest szczelne!!!!! No, ale ja nie jestem złośliwy, a jedynie twierdzę, że jeśli komin wrzuca powietrze (oczywiście zatrute!!) do wnętrza mieszkania (a wrzuca -- co widać na zdjęciach pasków lekkiej folii plastykowej) to nie można tłumaczyć się szczelnością mieszkania, lecz właśnie złą budową (lub złym eksploatowaniem) kominów... -=- Jak bez wchodzenia do mieszkań można stwierdzić, że w ich wnętrzach kominy źle pracują? Wystarczy powąchać na klatce schodowej tego, co jedzą ,,lokatorzy'', czyli właściciele mieszkań. :) Władza (czyli ciecie) powinna utrzymywać kominy w dobrym stanie. Jeśli na klace schodowej czuć smród z kuchni i z WC mieszkań, to znak, że kominy nie wyciągają powierza na zewnątrz bloku, ale wpychają je do wnętrz mieszkań. :) -=- Koniec wywodów. ;) Co mówią polskie (i międzynarodowe) normy o powinnościach kominów? Google w ruch... Strach pomyśleć, ile komin powinien wyciągnąć, a ile wyciąga lub wręcz wpycha do mieszkania przeciętnego Polaka. No... Ale i tak na jednego Polaka zmarłego z powodu astmy oskrzelowej przypada aż 6 godzin!!!! Na jednego mężczyznę aż 6 kobiet o imieniu godzina każda... Może jednak to aż 4 ludzi na jedną dobę? :) Oczywiście nie ma dowodu na to, że pleśń łazienkowa wpływa źle na ludzkie płuca. ;) -=- Zdrówka. :) -- .`'.-. ._. .-. .'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_' `-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`., o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/.... |
|
Data: 2010-04-30 18:21:43 | |
Autor: kogutek | |
Grzyb na ścianie | |
dłoni, przypuszczam, że to jest grzyb. Czy możecie polecić > mi jakiś preparat który by mi to usunął? Wiem, że tych preparatów jest całemnóstwo ale chodzi mi o coś takiego sprawdzonego. Nie > mogłam wcześniej usunąć tego, bo nie mieszkałam w tym mieszkaniu, teraz sięwprowadzam z powrotem i tak się zastanawiam czy > chemicznie da się tego pozbyć czy będę musiała tynki zbijać.miesięcy. :) słabo... daaawno... borykał. :) czasie takiego napadu myślenie jest mocno zaburzone. :) Raczej trzeba opracowywaćalgorytmy zachowań bezmyślnych. :) Myślenie może być tu zgubne -- nie łyknę easyhalera,bo mi nie chce się iść do łazienki, aby płukać usta, a po łyknięciu trzeba płukać,zaś ja... źle się czuję i jestem taki osłabiony... ;) ...i raczej chcę trochę poleżeć inabrać sił... ;) alergolodzy nie testują każdym alergenem, więc być może jestem uczulony także na innealergeny, których nie wykazały testy... Dowiedziałem się też o tym, że są różne pleśniei różne grzyby łazienkowe. :) I tu także -- minęło sporo czasu pomiędzy podaniem miinformacji: sześć godzin!!! W takim Smoleńsku -- 96 osób do kilku sekund... :) To niesprawiedliwe!!! ;)Co bierzesz żeby mieć bezbolesne wypróżnienia bez przerywania snu? -- |
|
Data: 2010-05-04 12:34:14 | |
Autor: jagr | |
Grzyb na ścianie | |
Użytkownik "kogutek" <kogutek4@vp.pl> napisał w wiadomości
news:3461.000020ad.4bdb0397newsgate.onet.pl... Co bierzesz żeby mieć bezbolesne wypróżnienia bez przerywania snu? Tnij cytaty. |
|
Data: 2010-05-10 12:19:47 | |
Autor: Leszek | |
Grzyb na ścianie | |
niestety na starego grzyba nie ma rady...
należy zmienić męża ;-) a na poważnie 90% to zła wentylacja 5 % złe ogrzanie 5% złe materiały użyte na ścianie zewnętrznej można się pokusić o inne interpretacje ale bez wizji w terenie się nie da... na grzywa najlepsze jest skucie tynku i zrobienie porządnego remontu oczywiście stosując się do powyższych sugesti co do przyczyn i ich zlikwidowanie!!! Pozdrawiam i zyczę owocnej walki grzybem!!!! |
|
Data: 2010-04-30 04:14:42 | |
Autor: Fieta | |
Grzyb na ścianie | |
On 29 Kwi, 12:12, "Izabela Mikiciuk" <izab...@mikiciuk.com> wrote:
Witam, u mnie w łazience na ścianie pojawiła się plama wielkości dużej Najstarszy i najnaturalniejszy sposób to grzać i wietrzyć, grzać i wietrzyć, grzać... i tak długo, do skutku. Grzyby mogą się rozwijać tylko tam gdzie jest ciemno, wilgotno i ciepło. Grzanie z wietrzeniem osusza powietrze, być może warto rzeczywiście odkuć tynk (jeżeli masz tynk, a nie jest to jakaś lekka ściana), czasem nawet wkuć się troszkę w ścianę jeżeli cegły mocno już przeżarte. U moich rodziców w stuletniej kamienicy zrobiliśmy tak: skuliśmy stary tynk malowany farbą olejną, niektóre cegły trzeba było zastąpić nowymi, na to nowy tradycyjny tynk i malowanie emulsją. Prawdopodobnie dzięki temu tynk zachowuje się jak bufor - magazynuje wilgoć kiedy jest jej dużo, a potem powoli oddaje. Wtedy możesz spokojnie wentylować bez otwierania okien i nadmiernego wychładzania - bo ze spadkiem temperatury powietrza spada jego zdolność do wyciągania wilgoci ze ścian. U rodziców to działa ;-) Osobiście boję się chemii (kiedyś kolega odgrzybiał ścianę chemicznie, zdechły mu rybki, pies rzygał etc.), więc nie stosuję i nie polecam.. pzdr, mf |
|
Data: 2010-04-30 18:18:26 | |
Autor: kogutek | |
Grzyb na ścianie | |
Witam, u mnie w łazience na ścianie pojawiła się plama wielkości dużej dłoni, przypuszczam, że to jest grzyb. Czy możecie polecić mi jakiś preparat który by mi to usunął? Wiem, że tych preparatów jest całe mnóstwo ale chodzi mi o coś takiego sprawdzonego. Nie mogłam wcześniej usunąć tego, bo nie mieszkałam w tym mieszkaniu, teraz się wprowadzam z powrotem i tak się zastanawiam czy chemicznie da się tego pozbyć czy będę musiała tynki zbijać.Chlorek, wybielinka czy jak to zowia. Kupuje się w sklepach chemicznych. Opakowanie 0,5 litra kosztuje ze złotówkę. Wlać do spryskiwacza, otworzyć okno w łazience. Na wyciągniętej ręce psiknąć ze trzy razy i chodu, bo przez chwilę śmierdzi i jest żrące. Stosować raz dziennie przez tydzień. Też miałem coś takiego na ścianie. Specyfiki z marketów działały średni dobrze to znaczy prawie nie działały. Sposób polecił mi jakiś facet w markecie jak pytałem sprzedawcę który kolejny preparat kupić. -- |
|
Data: 2010-04-30 20:47:35 | |
Autor: krys | |
Grzyb na ścianie | |
Izabela Mikiciuk wrote:
Witam, u mnie w łazience na ścianie pojawiła się plama wielkości dużej "Pilmas" - zabójca pleśni, produkuje to jakiś mały zakład pod Mińskiem Mazowieckim. Trzeba mieć możliwość porządnie wywietrzyć pomieszczenie. Testowane na koszmarnie zagrzybionej łazience, od jesieni pozostała po grzybie tylko biała plama. J. |