Data: 2010-07-23 21:19:38 | |
Autor: Bogdan Idzikowski | |
Droga ku przepaści | |
Spór o krzyż przed Pałacem Prezydenckim wydaje się zakończony. Ale straty polityczne, które poniosła opozycja, są oczywiste.
Budowany z trudem w czasie kampanii prezydenckiej wizerunek Jarosława Kaczyńskiego jako przywódcy umiarkowanego, całkiem się załamał. Uderza mnie nieznośna przewidywalność takiego rozwoju sytuacji. Od momentu, kiedy Bronisław Komorowski powiedział w rozmowie dla "Gazety Wyborczej" o potrzebie przeniesienia krzyża sprzed pałacu, wszystko potoczyło się jak w precyzyjnie napisanym scenariuszu. List protestacyjny Zbigniewa Ziobry, posłanka Jolanta Szczypińska gotowa przykuwać się łańcuchami do krzyża, senator Zbigniew Romaszewski porównujący Komorowskiego do Kiszczaka, Joachim Brudziński, który nagle wychynął z czeluści i obwieścił, że ciało prezydenta znalazło się w ruskiej trumnie. A na koniec musiał zabrać głos, donośniej niż wszyscy inni, Jarosław Kaczyński. I powiedzieć, że zwolennicy przeniesienia krzyża są niczym Zapatero. Gdyby ktoś potrzebował dowodów na to, że odruchy Pawłowa działają, politycy PiS dostarczyliby ich aż nadto. Takiego zachowania nie usprawiedliwiają prowokacje Palikota. Tak, też z trudem znoszę insynuacje na temat śp. Lecha Kaczyńskiego, te rzekomo zadawane w dobrej wierze pytania o to, czy przed odlotem nie był pijany albo niekończące się sugestie, że zastraszył pilotów. Tak jakby prezydent posiadał realną, a choćby i pośrednią władzę nad nimi. Zwolennicy tezy o naciskach prezydenckich odwołują się do przypadku gruzińskiego, ale nie zauważają, że pokazuje on coś całkiem innego. Pilot, który odmówił spełnienia prośby prezydenta, został nagrodzony! Więc owszem, próba uwikłania nieżyjącego prezydenta w winę to coś ohydnego. Tylko co z tego? Czy odpowiedzią mają być słowa Antoniego Macierewicza o zbrodni pod Smoleńskiem? Albo obrona krzyża jako pomnika wystawionego rzekomo poległemu prezydentowi? Który ma być znakiem "pełnej prawdy o Smoleńsku"? Tak jakby w tej pełnej prawdzie, o której mówią politycy PiS, mieściło się coś więcej niż to, co jednak wiemy z dotychczasowej prawdy: że lotnicy byli źle przeszkoleni, że nie powinni startować i lądować, że organizatorom zabrakło wyobraźni, a katastrofa była smutnym rezultatem mieszaniny zuchwalstwa, blagi, bałaganu z polskiej strony oraz niekompetencji po rosyjskiej? Wydaje się, że wiadomo wystarczająco dużo, żeby domagać się dymisji Bogdana Klicha oraz osób odpowiedzialnych za szkolenia w armii. Zamiast tego słyszę Jarosława Kaczyńskiego, który twierdzi, że kto ataków na nieżyjącego prezydenta nie łączy z katastrofą "ma jakieś kłopoty z myśleniem". Ale owo "połączenie" musiałoby prowadzić do tezy, że katastrofa została ukartowana przez atakujących prezydenta, w domyśle rząd. Przecież to absurd. Przyjęcie tej tezy to pójście drogą ku przepaści. W polityce nie wolno być zakładnikiem emocji. Paweł Lisicki http://blog.rp.pl/lisicki/2010/07/23/droga-ku-przepasci/ |
|
Data: 2010-07-23 21:24:04 | |
Autor: abc | |
Droga ku przepaści | |
Spór o krzyż przed Pałacem Prezydenckim wydaje się zakończony. Wątpię. Kaczor Donald oszukał harcerzy: news:4c496b07$0$17098$65785112news.neostrada.pl... , a oszustwo ma krótkie nogi. -- Nie da się oddzielić polityki od religii. Nie da się w człowieku oddzielić katolika od obywatela. Rozdział państwa od Kościoła jest sztuczny. |
|