Użytkownik "Inc" <gfhf@lljl.pl> napisał w wiadomości news:ir1ttq$udj$3dont-email.me...
Na jednym ze stadionów kibice wywiesili ogromny, ustylizowany na stronę tytułową Gazety Wyborczej transparent z napisem: "Szechter, przeproś za ojca i brata". Nad napisem umieszczono zdjęcie samego Adama Michnika w okularach i z papierosem. Gdyby wywiesili hasła wymierzone w Jarosława Kaczyńskiego, to pewnie i pan premier Donald Tusk i cała redakcja z Czerskiej omal nie posikaliby się z zachwytu, jakich to uświadomionych politycznie mamy kibiców i takie tam różne w ich stylu. Ale napis dotyczył samego Adama Michnika, który z jakiegoś powodu nosi nazwisko matki, a nie ojca (trudno powiedzieć dlaczego, wstydzi się ojca, nazwisko Szechter mu się nie podobało, ale to jego problem, więc nie drążmy tematu), to sprawa stał się tak poważna, że premier Tusk, wykorzystując nie pierwszą i pewnie nie ostatnią burdę, która akurat wydarzyła się na stadionie w Bydgoszczy po meczu organizowanym przez PZPN, wprowadził stan wojenny, na razie na stadionach, ale wszystko jeszcze przed nim.
Kowal zawinił a Cygana powiesili, można powiedzieć, bo zamiast wyłapać tych, co popełnili przestępstwa i wykroczenia i ich ukarać to zamykane są stadiony, nawet te, które jeszcze niedawno uchodziły za bezpieczne i najbezpieczniejsze. Policja co prawda nikogo podczas burd nie złapała, ale zapewnia, że potrafi zidentyfikować bandytów nawet jeśli byli w kominiarkach. Coś mi się wydaje, że dzięki tej metodzie zostaną ukarani wszyscy ci, którzy wywiesili transparent dotyczący Michnika, choć to było na zupełnie innym meczu. Prezes Widzewa Łódź w telewizorze powiedział, że uzasadnieniem dla zamknięcia stadionu Widzewa były wulgaryzmy i trafnie zauważył, że i w Sejmie i w szkołach pojawiają się wulgaryzmy, ale nikt ani Sejmu, ani szkół nie zamyka. Ten prezes to taki lotny albo nie jest, albo tylko takiego udaje, co w tej biednej Polsce jest bezpieczniejsze, bo przecież nikt w Sejmie i nikt w szkołach nie domaga się przeprosin od Michnika za ojca i brata.
W ten sposób doszliśmy do pytania czy Adam Michnik powinien i czy ma za co przeprosić. Ja tam nie uważam, że odpowiadam za czyny mojego ojca i brata, co robią, robią na "swoje konto". I też nie wymagam, aby np. król Zygmunt August odpowiadał za decyzje swojego ojca Zygmunta Starego, albo Jan Kazimierz za decyzje swojego brata Władysława IV. Odpowiedź twierdząca na postawione pytanie jest możliwa wówczas, gdybyśmy wykazali, że Michnik uznaje odpowiedzialność ludzi za decyzje ich ojców i braci. Wówczas napis wykonany przez kibiców miałby sens, bo odwoływałby się do moralności, poglądów, zasad, jak zwał tak zwał syna Ozjasza Szechtera i przyrodniego brata Stefana Michnika.
Przy odpowiedzi na pytanie czy Adam Michnik uznaje odpowiedzialność ludzi za decyzje ojców i braci, trzeba by ostrożnym, bo już Andrzej Zybertowicz coś nie tak napisał, nie zastosował cytatu, a tylko zreferował wywody Michnika czy coś podobnego i sąd radośnie, w podskokach, tak pewny trafności wyroku jakby dostał rozkaz od zwierzchności, profesora skazał. Trzeba być ostrożnym, powtórzę, bo ja pensji profesorskiej nie mam. Nie chce mi się szukać cytatów z Michnika, bo mi się najzwyczajniej nie chce. Argument "za" będzie więc mało efektowny, ale za to bezpieczny dla autora. Są tacy, którzy z racji wykonywanego zawodu zaglądają do Wyborczej, śledzą dokonania środowiska dla którego Michnik jest guru, autorytetem, czy nawet pierwszym sekretarzem. Posłużę się więc cytatem z tekstu Rafała Ziemkiewicza, który tak pisał o salonie, którego przecież czołową osobistością jest Michnik "Kiedy tymczasem urządza się z Grossem na czele orwellowskie seanse nienawiści do Polaków, wedle ideologicznego założenia, że udział przed laty jakichś polskich kolaborantów (załóżmy nawet, że faktyczny) w mordzie na Żydach to nasza, polska wina, wina wszystkich Polaków, za którą wszyscy musimy się z rozliczyć jako naród i jako państwo, bić za nią w piersi i pokornie płacić każdy haracz, jakiego zażądają amerykańskie organizacje żydowskie. To co? To nie jest oczywisty rasizm, okazuje się. To jest >szlachetne< rozliczanie się z haniebnym narodowym dziedzictwem, nie własnym, oczywiście, tylko tych starszych, gorzej wykształconych i z mniejszych ośrodków". Kto ma rozum, niechaj myśli.
A teraz należy odpowiedzieć na pytanie czy ma za co. Do tego celu posłużą fragmenty biogramów z Wikipedii obu wspomnianych delikwentów. Ozjasz Szechter "w dwudziestoleciu międzywojennym aktywnie działał w ruchu komunistycznym. We Lwowie był członkiem młodzieżowej bojówki komunistycznej. Później jednym z funkcyjnych działaczy nielegalnej Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy". I dalej: "Według publikacji IPN brał udział w operacji szpiegowskiej NKWD przeciw Polsce pod kryptonimem Koń Trojański (w Obszarze C - Zachodnim). Miał być za to aresztowany i skazany w tzw. procesie łuckim w 1934. Adam Michnik twierdzi, że nie jest to prawda i domagał się od IPN sprostowania informacji o działalności szpiegowskiej ojca, a wobec odmowy skierował sprawę do sądu. W rzeczywistości bowiem został skazany nie za szpiegostwo, a za >próbę zmiany przemocą ustroju Państwa Polskiego i zastąpienia go ustrojem komunistycznym oraz oderwania od państwa polskiego południowo-wschodnich województw<".
Stefan Michnik "w kwietniu 1952 został porucznikiem i zaczął przewodniczyć składom sędziowskim sądzącym schwytanych członków żołnierzy podziemia niepodległościowego i członków dawnej partyzantki antyhitlerowskiej". Autor jego biogramu wymienił część procesów, w których uczestniczył Michnik: "Oskarżany o zbrodnie stalinowskie - był sędzią między innymi w procesach: majora Zefiryna Machalli (wyrok śmierci, pośmiertnie rehabilitowany, skład sędziowski podjął wspólną decyzje o niedopuszczeniu obrońcy do procesu, o wykonaniu wyroku nie poinformowano rodziny), pułkownika Maksymiliana Chojeckiego (niewykonany wyrok śmierci), por. Andrzeja Czaykowskiego, w którego egzekucji uczestniczył, majora Jerzego Lewandowskiego (niewykonany wyrok śmierci), pułkownika Stanisława Weckiego wykładowcy Akademii Sztabu Generalnego (13 lat więzienia, zmarł torturowany, pośmiertnie zrehabilitowany), majora Zenona Tarasiewicza, pułkownika Romualda Sidorskiego redaktora naczelnego Przeglądu Kwatermistrzowskiego (12 lat więzienia, zmarł wskutek złego stanu zdrowia, pośmiertnie zrehabilitowany), podpułkownika Aleksandra Kowalskiego, majora Karola Sęka, artylerzysty spod Radomia, przedwojennego oficera, potem oficera Narodowych Sił Zbrojnych (wyrok śmierci, stracony w 1952). Był również sędzią w tzw. >sprawach odpryskowych< od procesu generałów (sprawy Tatara)."
Zamiast zakończenia przysłowie: prawda w oczy kole.
Michał Pluta
--
-- Sluzba Bezpieczenstwa moze i powinna kreowac rozne stowarzyszenia, kluby czy nawet partie polityczne. Ma za zadanie gleboko infiltrowac istniejace gremia kierownicze tych organizacji na szczeblu centralnym i wojewodzkim, a takze na szczeblach podstawowych, musza byc one przez nas operacyjnie opanowane. Musimy zapewnic operacyjne mozliwosci oddzialywania na te organizacje, kreowania ich dzialalnosci i kierowania ich polityka." -- Czeslaw Kiszczak, luty 1989 roku z posiedzenia kierownictwa MSW -- -- -- -- -- -- -
pozdrowienia
matusm
|