Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Cztery lata rzadów rudego liberaÅ‚a

Cztery lata rzadów rudego liberała

Data: 2011-04-02 09:33:39
Autor: Inc
Cztery lata rzadów rudego liberała


Premier, który siÄ™ boi 

Tusk swoje dawne poglądy wyrzucił na śmietnik. Dziś niczego mu się nie chce. Niczego nie pragnie. I nie robi nic - pisze Robert Krasowski

Premierostwo Tuska przypomina występ na rodeo, gdzie cel jest jeden: byle nie wypaść z siodła. Mimo z pozoru minimalistycznego celu, efekt jest jednak imponujący. Polski premier przestał być symbolem słabości, pochyłym drzewem, na które każdy polityczny awanturnik może sobie wskoczyć. Po raz pierwszy od 1989 roku premier jest realnie podmiotowy. Jest rzeczywistym szefem państwa. Swojej władzy z nikim już dzielić nie musi, wszystkie najważniejsze decyzje podejmuje sam, nie pytając o zgodę ani prezydenta, ani koalicjanta, ani własnej partii. (…)


Kości premierów

Zacznijmy od tego, że Tusk jako premier skupił się nie tyle na rządzeniu, ile na wzmocnieniu pozycji premiera. Jest reformatorem, ale nie gospodarki, nie społeczeństwa, lecz władzy. Zastał sytuację, w której premierzy padali jak muchy, co siedem – osiem miesięcy pojawiał się następny, silny przez kilka miesięcy, a potem nagle niszczony albo przez prezydenta, albo przez koalicjanta, albo przez własną partię. Mazowiecki, Bielecki, Olszewski, Suchocka, Pawlak, Oleksy, Cimoszewicz, Belka, Marcinkiewicz, Kaczyński – polska polityka to cmentarzysko, na którym bieleją kości słabych premierów, którzy tracili władzę, zanim na poważnie zdążyli się wziąć do rządzenia.

Tusk postanowił z tym skończyć. Skupił całą swoją wolę i energię na obronie pozycji premiera. Poprzednich szefów rządu często obalały ich własne partie, więc jeszcze przed wzięciem władzy Tusk zamienił Platformę w koszary. Poprzednich premierów niszczył koalicjant, więc Tusk PSL najnormalniej kupił, zarówno stanowiskami, jak i ochroną roztoczoną nad KRUS. Poprzednich premierów mordowali często prezydenci, więc Tusk wprowadził na to stanowisko osobę ze swojej natury niezdolną do skutecznej gry.

Tej samej logice – stabilności premiera – zostało podporządkowane samo rządzenie. Patrząc na poprzedników, Tusk zrozumiał, że każda aktywność władzy jest ryzykowna, że nawet najlepsza decyzja ma negatywne skutki, które opozycja i media od razu wyniosą do rangi narodowego dramatu. Więc zdecydował się na ostentacyjną pasywność.

Patrząc na poprzedników Tusk zauważył także, że nieprawdą jest panujące dotąd przekonanie, że kadencja premiera jest długa, więc można sobie pozwolić na chwilowy spadek w sondażach. Każdy taki spadek zawsze stawał się sygnałem do ataku na premiera, był jak krew, której zapach pobudzał i opozycję, i media, i rywali we własnych szeregach. Aby tego uniknąć, politykę rządu podporządkował premier sondażom.

I wreszcie, Tusk uniezależnił się od pozapolitycznych ośrodków, które dawniej dyktowały władzy swoje warunki. Nauczył się zatem Tusk technik piarowskich, aby nie być zakładnikiem mediów, rozmył tożsamość ideową rządu, aby nie być zakładnikiem ideologii, zrezygnował z wyrazistego programu, aby nie być zakładnikiem misji i strzegących jej elit.

Prymat retoryki

Premierostwo Tuska przypomina występ na rodeo, gdzie cel jest jeden: byle nie wypaść z siodła. Mimo z pozoru minimalistycznego celu, efekt jest jednak imponujący. Polski premier przestał być symbolem słabości, pochyłym drzewem, na które każdy polityczny awanturnik może sobie wskoczyć. Po raz pierwszy od 1989 roku premier jest realnie podmiotowy. Jest rzeczywistym szefem państwa. Swojej władzy z nikim już dzielić nie musi, wszystkie najważniejsze decyzje podejmuje sam, nie pytając o zgodę ani prezydenta, ani koalicjanta, ani własnej partii.
Premier Tusk pokazał, jak się bierze pełnię władzy. A także pokazał, jak potem tę władzę utrzymać. Dla obywateli to nieciekawe lekcje, jednak dla polityków to formacyjne wydarzenie. Dzisiejsza stabilność władzy, bez względu na jej koszt, jest wielką polityczną wartością. Jest rzeczywistą reformą władzy wykonawczej, mimo że dokonała się ona nie poprzez zmianę konstytucji, ale poprzez coś z pozoru ulotnego – poprzez dowartościowanie politycznej technolo

Tusk nie jest wizjonerem, nie jest przywódcą, jest rzemieślnikiem władzy, który starannie kolekcjonuje wszelkie dostępne techniki dające rządowi niewywrotność. I buduje z nich zupełnie nową praktykę rządzenia. I ze względu na odniesiony przez Tuska sukces ta praktyka stanie się kanonem, który kopiować będą następni premierzy.

Tusk stworzył nowy model sprawowania urzędu premiera, który wykorzystać będzie można na rzecz polityki bardziej ambitnej i bardziej aktywnej. Jednak główne parametry tej polityki zostaną bez zmian, przede wszystkim naczelna reguła, że stabilność władzy jest ważniejsza od jej celów. Bo wyszydzana dziś postpolityka stała się demokratyczną normą.

To nie jest przelotna moda, którą można skrytykować i odrzucić. To nie jest wyraz subiektywnych potrzeb polityków, ale rezultat obiektywnych konieczności. Postpolityka jest dopasowaniem reguł prowadzenia polityki do dwóch podstawowych parametrów – do realnej, a zatem wielce kapryśnej i niemądrej, społecznej wrażliwości oraz do reguł, które wyznacza natura mediów, czyli prymatu retoryki nad rzeczywistym czynem.

Wykonawca zleceń

Tusk nie jest zresztą wyjątkiem. I to jest kolejny argument, którego polski premier szczerze użyć nie może. A brzmiałby on tak: a kto dzisiaj, poza jednym Cameronem, coś reformuje? Kto w ogóle coś robi? Co takiego – poza zabawianiem tłumów – robią Sarkozy czy Berlusconi? Co robi Merkel? Obama chciał zmiany i czy coś naprawdę zmienił? Gdzie ten aktywizm innych przywódców, który miałby zawstydzić Tuska?

Od 20 lat każdy kolejny prezydent Francji czy kanclerz Niemiec wie, że stojącym w miejscu ich gospodarkom potrzebna jest liberalizacja. A jednak nikt nic nie robi, aby nie skończyć jak premier Portugalii, który kilka dni temu stracił władzę, bo chciał ratować kraj przed finansowym kryzysem.

Warto się nad tą kwestią pochylić. Problem jest poważniejszy niż lęk premierów o własną skórę. Politycy szybciej dostrzegli, że nie ma już owego ludu, narodu czy społeczeństwa, któremu warto służyć wedle dawnych maksymalistycznych ideałów. Mieszkańcy ustabilizowanych demokracji to społeczność wygodna i wielce marudna. Nowe wyzwania – w tym zwykły gospodarczy rozwój – nie mają u nich najmniejszych szans. Nie dlatego, że ich nie chcą, ale ponieważ nie zapłacą za nie nawet najmniejszej ceny. Wszystko – nawet najdrobniejsze wyrzeczenie – boli ich, irytuje i męczy.

To nie elity polityczne, ale same demokratyczne społeczeństwa są ze swojej natury postpolityczne. To im się nic nie chce, to one są wiecznie zmęczone, wiecznie skrzywdzone, obolałe. Cokolwiek rząd zrobi, okaże się, że odebrał społeczeństwu jakieś fundamentalne przywileje, zabrał najbardziej potrzebny lek, odebrał akurat ten darmowy bilet, bez którego nie da się żyć. A media tę urojoną krzywdę pokażą, uzasadnią i przeciwstawią bezdusznej władzy.

Polityk w oczach mieszkańców demokracji nie jest dziś przywódcą, ale sługą, którego się bije za każdą realną lub wyobrażoną przewinę. Gdyby chłodno zanalizować prawdziwe potrzeby demosu, a zatem nie jego deklaracje, ale realne wybory, okaże się, że społeczeństwo oczekuje nie wyzwań i szarpania za cugle, ale iluzji sukcesu, iluzji życia w nieznającym problemów świecie.

Premier Tusk opowiadający bajki o zielonej wyspie, która jest tak zielona, że trzeba Polakom odebrać emerytury, nie jest oszustem, ale wykonawcą zlecenia. Serwuje ludziom dokładnie to, czego się domagają. Tusk wie, w przeciwieństwie do jego krytyków, że wyborcy potrzebują nie pieniędzy, ale ich obietnicy, nie pomocy, ale jej iluzji, nie działań, ale terapii. Jednym słowem – mieszkańcy demokracji chcą żyć w przekonaniu, że wszystko będzie dobrze.

Zrezygnowany liberał

Kiedyś wydawało się, że demokracja wychowa racjonalną większość, dziś wiadomo, że jest kolejnym ustrojem, któremu się to nie udało. Jeśli już mamy się czemuś dziwić, to raczej krytykom Tuska, którzy wadami demokracji obarczają polskiego premiera. Zwłaszcza że oni sami wobec demokratycznej współczesności są jeszcze bardziej sceptyczni. Będą się skarżyć na jej konsumpcjonizm, na zapomnienie o wartościach, o rodzinie, o kulturze, o religii. Ale zarazem jednym tchem dodawać będą, że ten zapominający o wszystkim tłum od polityki domaga się sensu, mądrości, powagi i wartości. I tylko cynizm Tuska sprawia, że tego wszystkiego nie dostają.

Dlatego krytykę Tuska warto ograniczyć do jego realnych przewin. A wtedy podstawowy zarzut brzmiałby tak – w budowaniu nowego modelu polityki Donald Tusk zatracił miarę, posunął się za daleko. Bo przecież premier nie tyle mało robi, on nie robi nic. Powstrzymywanie się od aktywności zamiast być wskazówką miarkującą nadmierne ambicje, stało się dogmatem paraliżującym każdy ruch.

Premier poszedł zatem znacznie dalej, niż nakazują postpolityczne realia. Demokratyczna większość nie zabrania władzy wszelkiej aktywności, istnieją wielkie sfery niekontrowersyjnego wysiłku, jak choćby budowa autostrad czy aktywna dyplomacja. I w takich obszarach realizują się dziś ambicje polityczne zachodnich przywódców. Ale nie Tuska.

I tu dochodzimy do istoty problemu. Kłopot z polskim premierem polega nie na tym, że dostosował się do reguł postpolityki, ale na tym, że do tych reguł coś od siebie dołożył. Otóż dołożył źle przemyślane osobiste doświadczenie.

Jak wiadomo Tusk był kiedyś głęboko ideowym liberałem. Ale po serii porażek w latach 90. zwątpił i w liberalizm, i w społeczeństwo, które wszystkich reformatorów po kolei wysyłało na zieloną trawkę. Losy KLD, UW czy AWS pokazały mu, że im więcej politycy chcą, tym bardziej społeczeństwo ich za to karze. I to doświadczenie uformowało Tuska.

Jego dzisiejszy "pragmatyzm", jego postpolityka, obciążona jest więc syndromem poklęskowym, przesadnym pesymizmem i nadmierną rezygnacją.

Tusk nie rozpisał swoich dawnych poglądów na małe, bezpieczne kroczki. On z nich wszystkich zrezygnował. Zamiast je poprawić, urealnić, dostosować do społecznych emocji, wyrzucił je na śmietnik. To jest stały problem z ideowcami, że rozstając się z dawnymi zasadami, popadają w drugą skrajność – nie w pragmatyzm, lecz w oportunizm. Tusk ze stanu reformatorskiego wrzenia wystygł do fazy pełnej obojętności. Mechanicznego tłumienia wszelkiej politycznej ambicji.

Słabość i strach

Tuskowi niczego się nie chce. Niczego nie pragnie. Mówi, że nie myśli o przyszłych pokoleniach, że nie chce się zapisać w podręcznikach. Ewidentnie premier ma poczucie, że on pierwszy politycznej ambicji nadał dojrzałą miarę. Kłopot w tym, że jego miara wcale nie jest dojrzała. Bo podyktował ją Tuskowi nie rozum, ale emocje. W których rozżalenie miesza się z lękiem przed kolejną społeczną karą. Taką jak niewybranie KLD do Sejmu czy podwójna porażka wyborcza z 2005 roku.

Donald Tusk jako pierwszy polski premier w pełni uświadomił sobie konieczności, jakim jest poddana współczesna władza. Jednak zamiast próbować się z nich częściowo otrząsnąć, zyskać choć trochę swobody, zrealizować choćby cząstkę politycznych ambicji, on się tym koniecznościom poddał – całkowicie i bez najmniejszego oporu. Poddał się nawet tam, gdzie to nie było potrzebne. Poddał się na wszelki wypadek.

I to jest istota pretensji do Tuska. Człowiek, który się kładzie, aby nie upaść, przestaje być wzorem mądrości i przezorności. Staje się symbolem słabości i strachu.

Donald Tusk urząd premiera uczynił silnym i stabilnym. Ale z narzędzia, które stworzył, sam nie skorzystał. Ani razu. Bo nie miał wystarczającej odwagi. Nigdy w III RP nie było premiera aż tak spiętego, aż tak ostrożnego, aż tak obawiającego się porażek. Bo nigdy jeszcze władzy nie sprawował polityk, który rządzenia najnormalniej się boi.

Robert Krasowski

Data: 2011-04-02 17:32:46
Autor: Marek Czaplicki
Cztery lata rzadów rudego liberała
Inc pisze na grupie pl.soc.polityka w dniu sobota 02 kwiecień 2011 16:33:
Premier, który się boi
Robert Krasowski

to Twoje? brawo.
--
 2, 3, 5, 7, 11, 13, 17, 19, 23, 29, 31, 37, 41, 43, 47, 53, 59, 61, 67...

Data: 2011-04-02 17:58:27
Autor: u2
Cztery lata rzadów rudego liberała
W dniu 2011-04-02 16:33, Inc pisze:
Zacznijmy od tego, że Tusk jako premier skupił się nie tyle na
rzÄ…dzeniu, ile na wzmocnieniu pozycji premiera. Jest reformatorem, ale
nie gospodarki, nie społeczeństwa, lecz władzy. Zastał sytuację, w
której premierzy padali jak muchy, co siedem – osiem miesięcy pojawiał
się następny, silny przez kilka miesięcy, a potem nagle niszczony albo
przez prezydenta, albo przez koalicjanta, albo przez własną partię.
Mazowiecki, Bielecki, Olszewski, Suchocka, Pawlak, Oleksy, Cimoszewicz,
Belka, Marcinkiewicz, Kaczyński – polska polityka to cmentarzysko, na
którym bieleją kości słabych premierów, którzy tracili władzę, zanim na
poważnie zdążyli się wziąć do rządzenia.


Trzej ostatni kojarzÄ… mi siÄ™ w sumie pozytywnie. Podobnie jak premier Buzek.

Tuska mogę porównać tylko do nieudacznika "twardziela" Leszka Millera.

Data: 2011-04-02 19:55:44
Autor: the_foe
Cztery lata rzadów rudego liberała
W dniu 2011-04-02 16:33, Inc pisze:
I wreszcie, Tusk uniezależnił się od pozapolitycznych ośrodków, które
dawniej dyktowały władzy swoje warunki. Nauczył się zatem Tusk technik
piarowskich, aby nie być zakładnikiem mediów, rozmył tożsamość ideową
rządu, aby nie być zakładnikiem ideologii, zrezygnował z wyrazistego
programu, aby nie być zakładnikiem misji i strzegących jej elit.

to brzmi jak definicja idealnego rzadu....
tak niestety nie jest. Tak na prawde rzad w polsce robi sie co raz bardziej omnipotencyjny. Bardziej niz za PIsu. Wlasciwie nie rozumiem czemu zwolennicy PISU nie lubia Tuska. Przeciez wprowadza panstwo solidarne (czyli omnipotencyjne) a nie liberalne.
Rzad powinien byc wlasnie dokladnie taki jak w cytacie. Rzad Tuska jest inny. Klientyzmuje wyborcow. Robi to skutecznie co pokazuje wzrost poparcia dla Tuska wsrod emerytow.
Jedyna roznica miedzy kaczynskim a tuskiem jest podejscie do ludzi. Kaczynski uprawia mesjanizm, jest drugim noe. Tusk zas zgrywa dobrego feudala, gdzie bledy i wypaczenia to wina biurokratow lub dworzan.
Dlaczego PO odeszlo od liberalizmu? To proste, ludzie w 2005 roku wyraznie opoiwedzieli sie za odmiennym modelem panstwa i ten model Tusk realizuje.

--
the_foe

Data: 2011-04-02 21:42:33
Autor: jadrys
Cztery lata rzadów rudego liberała
W dniu 2011-04-02 16:33, Inc pisze:


[...]

Robert Krasowski

Kto to?

--
Kapitalizm jest chorobą (zarazą) z którą należy walczyć..
InstalujÄ…c Linuksa na swoim komputerze robisz pierwszy krok w tym kierunku..

Data: 2011-04-03 02:44:45
Autor: Inc
Cztery lata rzadów rudego libera³a

u2 pisze:

>Tuska mogê porównaæ tylko do nieudacznika "twardziela" Leszka Millera.


Tusk to prosty ch³opak z podwórka, jego ¶wiat zaczyna siê i koñczy na kopaniu pi³ki, dlatego w wykonywanym obecnie zawodzie, stosuje zasady których nauczy³ siê od kiboli. Krasowski przypisuje ry¿emu cechy charakteru których nie posiada, Tusk to taka trochê przypudrowana wersja ob¶liz³ego cwaniaczka z
warszawskiego Targówka, który g³upim i naiwnym potrafi sprzedaæ spodnie z jedn± nogawk±.

Data: 2011-04-03 03:01:45
Autor: Inc
Cztery lata rzadów rudego libera³a


the_foe pisze:

W dniu 2011-04-02 16:33, Inc pisze:

>> I wreszcie, Tusk uniezale¿ni³ siê od pozapolitycznych o¶rodków, które
>> dawniej dyktowa³y w³adzy swoje warunki. Nauczy³ siê zatem Tusk technik
>> piarowskich, aby nie byæ zak³adnikiem mediów, rozmy³ to¿samo¶æ ideow±
>> rz±du, aby nie byæ zak³adnikiem ideologii, zrezygnowa³ z wyrazistego
>> programu, aby nie byæ zak³adnikiem misji i strzeg±cych jej elit.

>to brzmi jak definicja idealnego rzadu....

.....albo ironia na temat obecnego nierzadu.

>tak niestety nie jest. Tak na prawde rzad w polsce robi sie co raz
>bardziej omnipotencyjny. Bardziej niz za PIsu. Wlasciwie nie rozumiem
>czemu zwolennicy PISU nie lubia Tuska.

Czemu? Sadze, ze instynktownie wyczuwaja w nim oszusta, w takim wypadku dzialaja te same mechanizmy obronne, ktore osobom bardziej inteligentnym
nie pozwalaja zlapac sie na cos takiego:

"Na ³±cz±cej Kraków z Niemcami miêdzynarodowej trasie, przy której le¿± miasta Górnego ¦l±ska, Opole, Wroc³aw i Legnica, zawsze porusza siê du¿o aut i kierowców. Policjanci z tych miast doskonale znaj± ju¿ schemat dzia³ania oszustów. Zawsze jest taki sam: auto na niemieckich numerach (marki Audi, Mercedes lub BMW) stoi na poboczu drogi z otwart± mask± lub jad±c daje sygna³ do zatrzymania mijanym kierowcom. Kiedy kto¶ skory do pomocy siê zatrzyma, rozpoczyna siê urabianie delikwenta.
To g³ównie bajeczka o tym, ¿e skoñczy³o siê paliwo, a kierowca nie ma z³otówek na tankowanie. Prosi wiêc o niewielk± kwotê, w zamian proponuj±c bi¿uteriê: z³oty ³añcuch, bransoletkê, pier¶cionki lub obr±czki. Czê¶æ ludzi daje siê skusiæ. Pó¼niej okazuje siê, ¿e to wcale nie z³oto, ale tombak"

Roznica pomiedzy zwolennikami PiSu i PO, polega glownie na tym, ze ci ostatni sa inteligentni, wyksztalceni, europejscy i potrzebuja az cztery lata aby zrozumiec ze zostali oszukani przez pospolitego oszusta.

>Klientyzmuje wyborcow. Robi to skutecznie co pokazuje wzrost
>poparcia dla Tuska wsrod emerytow.

Skutecznie uszczesliwil studentow i mlodych wyksztalconych :) Czytasz gazety?


>Jedyna roznica miedzy kaczynskim a tuskiem jest podejscie do ludzi.

Nie jedyna, Tusk to oszust ktory dla osobistych i materialnych zyskow wylize psu dupe, Kaczynski to idealista ktory wierzy w to co robi i nie robi tego dla wlasnych korzysci.

Donald Tusk (marzec 2001):

"Ka¿dego mo¿na kupiæ(...) Zawód polityka sytuuje siê miêdzy ¶mieciarzem a katem"


>Dlaczego PO odeszlo od liberalizmu? To proste, ludzie w 2005 roku
>wyraznie opoiwedzieli sie za odmiennym modelem panstwa i ten model Tusk
>realizuje.

Jak zwykle nie doczytales do konca, dlatego pomoge:


Donald Tusk, Warszawa, Hala Torwaru, 19 czerwca 2005:

"Wyleczymy polsk± w³adzê, polskich polityków, bo to jest ¼ród³o marno¶ci polskiego ¿ycia publicznego. Nie pozwolimy innym politykom na³o¿yæ kagañca na obywateli. Na³o¿ymy kaganiec w³adzy. Zbudujemy pañstwo, gdzie polityk, sêdzia, policjant bêd± tak samo ciê¿ko pracowali jak tak zwani zwykli obywatele. W³adza musi znaczyæ wy³±cznie obowi±zki i nigdy wiêcej przywilejów."


Donald Tusk (listopad 2007)

"Wszyscy bez wyj±tku mówimy o naszej odpowiedzialno¶ci za bud¿et, o tym, ¿e chcemy obni¿aæ podatki, ¿e chcemy wzrostu p³ac i wiêkszych wydatków na infrastrukturê. Chcia³bym powiedzieæ pañstwu, ¿e je¶li rozumie siê dobrze, na czym polegaj± warunki wzrostu gospodarczego i na czym polega szansa europejska, rozumie siê tak¿e, ¿e te cele s± tylko pozornie sprzeczne, bo tylko umys³y zanurzone w takiej ponurej, socjalistycznej przesz³o¶ci rozumuj± o gospodarce w kategoriach gry o sumie zerowej: jak st±d siê zabierze, to tu przybêdzie, a jak tu przybêdzie, to tam musi ubyæ. Nie bierze siê pod uwagê tego, co najpiêkniejsze i najwa¿niejsze w wolnej gospodarce, ¿e wolni ludzie, nieskrêpowani zbyt wysokim podatkiem, zbyt skomplikowanymi przepisami, wytwarzaj± coraz wiêcej dóbr. (Oklaski) To jest istota demokratycznego kapitalizmu, istota polityki, któr± dzisiaj chcemy zaproponowaæ Polakom - liberalnej polityki gospodarczej i solidarnej polityki spo³ecznej."

Data: 2011-04-03 11:43:12
Autor: cirrus
Cztery lata rzadów rudego libera³a
U¿ytkownik "Inc" <gfhf@lljl.pl> napisa³ w wiadomo¶ci news:in98he$35h$1dont-email.me...
u2 pisze:
Tuska mogê porównaæ tylko do nieudacznika
"twardziela" Leszka Millera.
Tusk to prosty ch³opak z podwórka, jego ¶wiat zaczyna siê i koñczy na kopaniu pi³ki, dlatego w wykonywanym obecnie zawodzie, stosuje zasady których nauczy³ siê od kiboli. Krasowski przypisuje ry¿emu cechy charakteru których nie posiada, Tusk to taka trochê przypudrowana wersja ob¶liz³ego cwaniaczka z
warszawskiego Targówka, który g³upim i naiwnym potrafi sprzedaæ spodnie z jedn± nogawk±.

To sobie za³ó¿ tê nogawkê kretynie najlepiej przez g³upi ³eb.

--
stevep

Data: 2011-04-03 09:52:39
Autor: Panslavista
Cztery lata rzadów rudego libera³a
"Inc" <gfhf@lljl.pl> wrote in message news:in7c46$sic$1dont-email.me...

Mo¿e bardziej pasowa³oby zamiast "libera³a" napisaæ: "niemieckiego lebensrauma"?

Cztery lata rzadów rudego liberała

Nowy film z video.banzaj.pl wiêcej »
Redmi 9A - recenzja bud¿etowego smartfona