Data: 2011-04-08 08:53:41 | |
Autor: Przemysław W | |
Czcijmy pamięć ofiar, a nie katastrofę. | |
W środowiskach prawicowych słychać nawoływania, by 10 kwietnia wywiesić przed domem biało-czerwoną flagę. Ja tej flagi nie wywieszę. Nie jestem przeciwna państwowym uroczystościom związanym z pierwszą rocznicą katastrofy smoleńskiej. Szanuję uczucia tych, którzy flagę wywieszają, biorą udział w marszach i modlitwach. Ale ja nie chcę podnosić katastrofy smoleńskiej do rangi święta narodowego.
Niektórzy bliscy ofiar usiłują odnaleźć jakiś głębszy sens w tym, co się stało pod Smoleńskiem. Łączą to z pojęciem patriotyzmu, bohaterstwa, poświęcenia. Dla mnie to droga donikąd. Nie ma tu bohaterstwa, a jest niedbalstwo, nieprzestrzeganie procedur i lekceważenie zasad bezpieczeństwa. Dlaczego więc miałabym traktować to jako wydarzenie historyczne podobne do Katynia, gdzie mordowano oficerów polskich, czy Powstania Warszawskiego, w którym Polacy ginęli za ojczyznę, walcząc z hitlerowcami? Pod Smoleńskiem była tylko bezsensowna śmierć, która nie służy niczemu i nikomu. Wielu osobom bardzo trudno się pogodzić z tak przyziemną interpretacją, ale budowa teorii zamachu, dopisywanie szczególnych znaczeń do Smoleńska to prosta droga do następnego nieszczęścia, bo ktoś znów nie dopełni swoich obowiązków. Dalej panować będzie w naszej armii bylejakość i brak dyscypliny. Przy okazji tragedii smoleńskiej słyszymy ze strony PiS wiele słów o patriotyzmie. Co patriotyzm ma wspólnego z mgłą? Najbardziej charakterystyczny sposób myślenia dla tej formacji przedstawiła Jadwiga Kaczyńska w filmie Anity Gargas "10.04.10": "Ludzie chcieliby żyć za wszelką cenę, zdobywać pieniądze, mieszkania. Ludzie zapomnieli, że istnieje coś takiego jak patriotyzm, miłość do ojczyzny, która każe robić rzeczy niebezpieczne, takie, które się nie podobają". Przy całym moim szacunku dla Jadwigi Kaczyńskiej widzę, jak głębokie są różnice między nami w rozumieniu patriotyzmu. Dla mnie patriotyzm nie polega wyłącznie na robieniu rzeczy niebezpiecznych. Owszem, tak, jeśli tego wymagają okoliczności. Dziś dla mnie patriotyzm polega przede wszystkim na płaceniu podatków, na pracy dla dobra wspólnego, aktywności obywatelskiej, na więzi kulturowej z tą wspólnotą narodową, na nauce historii tego kraju i czytaniu polskich arcydzieł. I nie mam żalu do ludzi, że zamiast jechać na wojnę do Gruzji, myślą o kupnie mieszkania. Ale cieszę się, gdy na ulicy protestują przeciwko represjom wobec opozycji na Białorusi. W obozie prawicy wciąż odzywa się tęsknota za jakąś okazją, by zamanifestować bohaterstwo, tęsknota za wzniosłymi uczuciami. Taka akcja jak skrzyknięcie sąsiadów, by pozbierać śmieci w pobliskim lesie, wydaje się straszliwie prozaiczna. O ile bardziej wzniosła jest obrona krzyża pod Krakowskim Przedmieściem. Dbałość o bezpieczeństwo ludzi jest czymś przyziemnym, niegodnym uwagi. Taka w każdym razie była dla Lecha Kaczyńskiego, gdy kazał lecieć pilotowi do Tbilisi mimo zagrożeń z tym związanych. A pilot odmówił, widząc w tej wyprawie nadmierne ryzyko. Dla prezydenta kwestia bezpieczeństwa była wtórna, bo działy się w jego mniemaniu rzeczy zbyt ważne. Chciał wesprzeć swego przyjaciela prezydenta Gruzji, któremu zagrażała Moskwa. Uważał, że konflikt gruzińsko-rosyjski jest olbrzymim zagrożeniem dla Polski. Rozumiem to, ale funkcjonowanie nowoczesnego państwa i nowoczesnego społeczeństwa nie może opierać się jedynie na porywach uczuć patriotycznych. Czas walki z hitleryzmem minął, czas PRL także. Dziś wyzwania są zupełnie inne: to budowanie siły Polski. Katastrofa smoleńska była symbolem naszej słabości. Czcijmy więc pamięć ofiar, a nie katastrofę. Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,9395042,Dlaczego_nie_wywiesze_bialo_czerwonej_flagi_.html#ixzz1IubymhId Przemek -- "Przed katastrofą ojciec Rydzyk nazwał Lecha Kaczyńskiego "oszustem", krytykując głowę państwa za politykę wobec środowisk żydowskich. Marię Kaczyńską Rydzyk nazwał "czarownicą". Wtedy, gdy pluto na jego rodzinę, prezes PiS, udawał, że deszcz pada." |
|