Data: 2020-06-17 01:26:29 | |
Autor: Bruno Brunowski | |
Byli ministrowie finansów domagają się całej prawdy o budżecie | |
"Polacy mają prawo wiedzieć, czy grozi im katastrofa finansów państwa - piszą byli ministrowie finansów w liście otwartym. I domagają się szybkiego ujawnienia danych o stanie budżetu.
- Żądamy natychmiastowego upublicznienia dochodów podatkowych, a szczególnie dochodów VAT, za maj 2020 r. - czytamy w apelu do premiera i ministra finansów, pod którym podpisało się kilku byłych ministrów finansów, w tym Leszek Balcerowicz czy Jacek Rostowski. Argumentują oni, że już w kwietniu w kasie państwa widać było tąpnięcie w podatkach (przykładowo w porównaniu z kwietniem 2019 r. wpływy z VAT spadły o ponad 22 proc..), chociaż odzwierciedlały one aktywność gospodarczą w marcu, gdy lockdown obowiązywał przez pół miesiąca. Jak będzie zatem wyglądać stan finansów publicznych w maju, gdy odczuwalne będzie zamknięcie gospodarki na cały miesiąc? - Polacy, idąc 28 czerwca do urn, mają prawo wiedzieć, jaki jest prawdziwy stan gospodarki polskiej, czy czekającemu ich w nadchodzących miesiącach wzrostowi bezrobocia nie będzie towarzyszył głęboki kryzys finansów państwa. Minister finansów i rząd nie mają prawa ukrywać przed rodakami prawdziwego stanu gospodarki - podkreślają sygnatariusze listu. - Dane na temat wpływów do budżetu w maju są już na pewno znane - komentuje dla ,,Rzeczpospolitej" Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP, były dyrektor w Ministerstwie Finansów. - Trudno zrozumieć, skąd zwłoka w ich publikacji. Na pewno nie wymagają one jakichś dodatkowych operacji analitycznych. Dlatego można mieć podejrzenie, że termin ich przedstawienia jest dostosowywany do bieżących potrzeb narracyjno-politycznych - zastanawia się Dudek. Podobne zastrzeżenia można mieć też wobec zapowiedzi ministra finansów, że nowelizacja budżetu na 2020 r. zostanie przygotowana dopiero w drugiej połowie lipca. - Resort wyjaśnia, że chce mieć jak najwięcej danych, ale trudno też uniknąć wrażenia, że jest to podyktowane kalendarzem wyborczym - mówi nam nieoficjalnie jeden z ekonomistów. - Bo jeśli przed wyborami rząd pokaże, że dziura w tegorocznym budżecie to grube miliardy złotych, będzie to znakomita pożywka do ataków opozycji. PiS przekonywał przecież, że budżet będzie bez deficytu, że stać nas na socjal, a walka z mafiami VAT to niekończąca się żyła złota - wyjaśnia. Jeśli chodzi o same wyniki budżetu za maj, ekonomiści nie mają wątpliwości, że będą one fatalne. Konsumpcja, sprzedaż towarów i usług, wszystko to, co stanowi bazę dla podatku VAT, załamało się przez lockadown o ponad 20 proc. - Spadek w VAT będzie jeszcze większy, ponieważ wpływy z tego podatku kształtują się nieproporcjonalnie w stosunku do aktywności gospodarczej - zauważa Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. - Możliwe, że w maju dochody budżetu z VAT spadną nawet o 40-50 proc. - Czy to jest zaskoczenie? Absolutnie nie - mówi Jankowiak. - Opóźnienia publikacji danych o kilka dni nie nazwałbym więc ukrywaniem czegokolwiek. Jednak jeśli chodzi prawdziwy stan finansów publicznych, to można powiedzieć z całą pewnością, że opinia publiczna jest niedoinformowana w tym zakresie - podkreśla Jankowiak. Wiadomo, że pandemia i wydatki antykryzysowe spowodują wzrost zadłużenia państwa, co podkreśla także szef rządu. Nie do końca jednak wiadomo, do jakiego poziomu. Jeśli stosujemy unijną metodologię, dług może zbliżyć się do 60 proc. PKB, co oznaczałoby, że przekracza limity zawarte w polskim prawie. Jeśli jednak stosujemy polską metodologię, to dług nie przekroczy 55 proc. PKB, a może nawet 50 proc. - Około dwóch trzecich potrzeb pożyczkowych jest realizowanych poza sektorem finansów publicznych. W efekcie mamy dwa niespójne obrazy, co jest mało przejrzystą polityką - zauważa Rafał Benecki, główny ekonomista ING Bank Śląskiego. Benecki, tak jak inni ekonomiści, nie chce komentować politycznych aspektów sprawy, ale podkreśla, że jak najszersza wiedza na temat stanu budżetu w obliczu kryzysu będzie nam potrzebna przede wszystkim w dyskusji na temat ścieżki wyjścia z wysokiego zadłużenia. - Po kryzysie finanse publiczne będą w złym stanie. Jakie działania konsolidacyjne będą potrzebne, by wrócić do rozsądnych poziomów zadłużenia i deficytu? Oczywiście nie chodzi o to, by od przyszłego roku zacząć silne zacieśnianie fiskalne. Ale nie ma nic za darmo. Wiele firm obawia się, że kosztem będzie wzrost podatków. Lepiej zacząć dyskusję na ten temat już teraz - podkreśla też Dudek." https://www.rp.pl/Budzet-i-Podatki/306169890-Niespojny-obraz-stanu-panstwowej-kasy.html -- Bruno |
|