Półtora roku zajęło łódzkiej prokuraturze ustalenie, że po śmierci Barbary Blidy nie były "zacierane ślady i dowody". To decyzja zaskakująca
Sejmowa komisja śledcza dostarczyła aż nadto dowodów, że były matactwa i zacieranie śladów tragedii w domu Blidów po wkroczeniu tam ekipy ABW.

Funkcjonariuszka, która w momencie strzału stała od Blidy na wyciągnięcie ręki, nie miała prawa umyć dłoni, zanim nie zostały zbadane na obecność prochu. Jej przełożeni, prokuratorzy i policjanci pozwolili, by miejsce tragedii było niezabezpieczone przez ponad trzy godziny po śmierci byłej posłanki SLD.



Na rewolwerze Astra, z którego postrzeliła się Blida, powinny być jej odciski palców i ślady DNA. A nie było. Powinny być też ślady jej męża, bo na polecenie funkcjonariusza ABW przełożył broń z podłogi do umywalki. A nie było. Za to prokuraturze nie udało się ustalić, skąd na broni wzięły się dwie nitki.

Łódzkie umorzenie przypomina inne, równie bulwersujące umorzenie przez zielonogórską prokuraturę sprawy inwigilacji dziennikarzy poprzez kontrolę ich bilingów. Prokuratura nie dopatrzyła się w tym "przestępstwa nadużycia uprawnień", a jedynie "nieformalizmy". Te "nieformalizmy" to pobieranie od operatorów komórkowych danych bez konieczności podawania sygnatury sprawy. W ten sposób służby mogły bez żadnej kontroli łamać tajemnicę dziennikarską.

Tamtym umorzeniem zainteresował się prokurator generalny Andrzej Seremet. Może zainteresuje się również umorzeniem sprawy zacierania śladów po śmierci Blidy? Może przecież zlecić prokuraturze apelacyjnej ocenę zasadność tego umorzenia.

Nie tylko ja czekam na taką decyzję.




Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,9377191,Brak_pytan_w_sprawie_Blidy.html#ixzz1Ics9Wa9D




Przemek

--

"Przed katastrofą ojciec Rydzyk nazwał Lecha Kaczyńskiego "oszustem", krytykując głowę państwa za politykę wobec środowisk żydowskich. Marię Kaczyńską Rydzyk nazwał "czarownicą". Wtedy, gdy pluto na jego rodzinę, prezes PiS, udawał, że deszcz pada."

[...]
Okazuje się, że mimo wielkich wysiłków PO-wskiej prokuratury nie udało się znaleźć żadnej nawet poszlaki potwierdzającej kłamstwa o zacieraniu śladów przez tzw. "PiS-owskich siepaczy".
AZ