Data: 2012-04-22 10:34:13 | |
Autor: u2 | |
Arłukowicz się kompromituje | |
.... a pacjenci umierają :
http://zbigniewkuzmiuk.nowyekran.pl/post/59977,arlukowicz-sie-wprawdzie-kompromituje-ale-chorzy-beda-umierac Premier Tusk uratował przed odpowiedzialnością byłą minister Kopacz, a Arłukowicz chyba jest zostawiony „na pożarcie”, tyle tylko że to wszystko odbywa się kosztem zdrowia i życia wielu setek pacjentów. 1. Coraz wyraźniej widać dlaczego „świetna” i przewidywana na to samo stanowisko ministra zdrowia w nowej kadencji Ewa Kopacz, została awansowana na Marszałka Sejmu, a na jej miejsce wybrano „jelenia” spoza Platformy czyli Bartosza Arłukowicza. W ciągu zaledwie kilku miesięcy jego funkcjonowania jako szefa resortu zdrowia wybuchło tyle skandali narażających zdrowie i życie chorych ludzi, że można by nimi obdzielić przynajmniej dwie pełne kadencje parlamentarne. Przypomnijmy tylko, że głównym celem ustawy refundacyjnej jak mówiła wiosną poprzedniego roku ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz miała być poprawa dostępności pacjentów do refundowanych leków, a także ukrócenie tzw. turystyki lekowej czyli wędrowania po aptekach aby szukać leków sprzedawanych w promocji, z rabatami czy czy różnorodnymi upustami. Ustawa uchwalona w maju 2011 roku (i podpisana w czerwcu przez prezydenta Komorowskiego), miała jednak i cel ukryty przed opinią publiczną, a w szczególności przed ludźmi chorymi, mianowicie znaczące zmniejszenie środków finansowych przeznaczanych corocznie przez NFZ na refundację. 2. Najpierw te oszczędności chciano zrobić rękami lekarzy i farmaceutów. Głównym instrumentem, który miał ograniczać wydatki na leki refundowane, był swoisty bat finansowy na lekarzy, w postaci zwrotu kwot nienależnej refundacji razem z odsetkami ustalonej przez kontrolerów NFZ. Kontrole te mogłyby być przeprowadzane w ciągu 5 lat od daty wystawienia recepty, a kontrolowane miało być nie tylko uprawnienie pacjenta do leków refundowanych (a więc czy w momencie wizyty u lekarza był on ubezpieczony, a dokładnie czy miał opłaconą składkę zdrowotną) ale przede wszystkim czy przepisany pacjentowi lek podlega refundacji w danej jednostce chorobowej. Na skutek nacisku środowiska lekarskiego już na początku tego roku, nowelizacją ustawy, kontrole lekarzy pod tym względem przez NFZ, zostały wprawdzie zniesione ale ciągle w ustawie znajdują się zapisy nakazujące lekarzowi przepisywanie z refundacją leku tylko w zastosowaniu w stosunku do jednostki chorobowej na którą lek został w Polsce zarejestrowany. Postulatów aptekarzy w nowelizacji ustawy rządząca koalicja już nie uwzględniła i oni będą ponosić wszelkie konsekwencje „widzimisię” urzędników NFZ przychodzących na kontrole, a i lekarze nie mogą być pewni swego, bo to co wykreślono z ustawy, ma się znaleźć w nowych umowach podpisywanych przez nich z NFZ. 3. Jeszcze do końca nie przebrzmiały echa skandalu związanego z dwoma listami refundacyjnymi w końcu grudnia poprzedniego roku, protestami lekarzy i aptekarzy, które skutkowały realizacją recept na leki z pełną odpłatnością ze strony pacjentów, a już pojawiają się kolejne zagrożenia. Kolejne grupy chorych przekonują się, że nowa ustawa lekowa,która miała być dla nich ulgą jest coraz większym utrapieniem i żeby dalej się leczyć muszą sięgać znacznie głębiej niż do tej pory do swoich portfeli. Chodzi głównie o pełną odpłatność pacjentów za leki w sytuacji kiedy leki te są stosowane inaczej, niż to jest zapisane we wskazaniach rejestracyjnych. A zdarza się to w wielu jednostkach chorobowych. 4. Ostatnie dni jednak przynoszą informacje tym razem ze szpitali, które wołają o pomstę do nieba. Widać z tego jak nieprzemyślane były rozwiązania ustawowe mające wymusić oszczędności w środkach przeznaczanych na refundację przez NFZ. Jedna z firm dostarczających leki do chemioterapii na skutek wymuszenia na niej zbyt niskich cen (choć teraz urzędnicy resortu twierdzą, że ze względów technicznych) zdecydowała się wycofać z polskiego rynku o czym informowała resort zdrowia jeszcze w październiku 2011 roku. Resort zdrowia na te ostrzeżenia nie reagował, a kiedy w szpitalach onkologicznych zaczęto przerywać już trwające chemioterapie, a pacjentów którzy mieli je rozpoczynać, odsyła się do domów z przysłowiowym kwitkiem i sprawą zainteresowały się media, resort zdrowia jak zwykle w takich przypadkach zorganizował konferencję prasową na której wiceminister Szulc stwierdził, że to oczywiście nie ich wina. 5. Minister Arłukowicz chcąc za wszelką cenę zdjąć odpowiedzialność za tą katastrofalną sytuację, stwierdził nawet, że cytostatyki są w szpitalach tylko nie podaje się z nieznanych powodów i on w tej sprawie zarządził kontrole. Jednocześnie uruchomił tzw. import docelowy choć ta formuła sprowadzanie leków z zagranicy jest zarezerwowana tylko dla leków niezarejestrowanych w Polsce, a te których brakuje są akurat w naszym kraju zarejestrowane. Eksperci twierdzą, że jedyną formułą, którą resort mógł zastosować w tej sytuacji to tzw. zakup interwencyjny ale takie zakupy stosuje się w warunkach katastrofy, epidemii, a przecież trudno, żeby minister zdrowia przyznał się, że doprowadził do katastrofy jeżeli chodzi o dostawy z importu leków onkologicznych. Arłukowicz w kolejnych studiach telewizyjnych tłumaczy jak on się stara, tyle tylko, że setki chorych ludzi dostają w takiej sytuacji wręcz wyrok śmierci i nie bardzo wiadomo, kiedy ten koszmar się skończy. Premier Tusk uratował przed odpowiedzialnością byłą minister Kopacz, a Arłukowicz chyba jest zostawiony „na pożarcie”, tyle tylko że to wszystko odbywa się kosztem zdrowia i życia wielu setek pacjentów. |
|
Data: 2012-04-22 16:44:10 | |
Autor: Ruagaj | |
Arłukowicz się kompromituje | |
Dnia Sun, 22 Apr 2012 10:34:13 +0200, u2 napisa(a):
... a pacjenci umieraj : Nie pierdol poparacu. Bye dzi na sumie? Spowiadae si u klechy ze swoich blunierstw na tym forum? No to e kurwa popeni grzech pierworodny! Kamco popaprany! L. |
|