Data: 2011-04-12 17:57:31 | |
Autor: Jacek Biały | |
Anatomia klamstwa | |
Czym jest kłamstwo? Jak je odróżnić od prawdy? Nie zawsze jest to proste. Również prawda w oczach kłamstwa może wyglądać na absurd. I niewiele tu rozstrzygną logiczne wywody, ponieważ kłamstwo posiada naturę biologiczną. Nie ma bowiem czegoś takiego jak kłamstwo bez kłamcy. Gdy kot skrada się do myszy, to tak jakby chciał jej powiedzieć: Siedź spokojnie, nic ci nie grozi, a już na pewno mnie tutaj nie ma. I jak mu wytłumaczyć, że prawda jest inna? Kłamstwo jest pochodną życia i jako takie musi podlegać prawom życia. Można pokazać fundamentalną różnicę pomiędzy prawdą a kłamstwem: Prawda nie posiada miejsca narodzin ani śmierci. Kłamstwo natomiast gdzieś powstaje i zwykle walczy o przetrwanie. Jak długo? Mówi się, że kłamstwo ma krótkie nogi i daleko nie zajdzie. Być może. Lecz jeśli kłamstwo posiada władzę, jego instynkt przetrwania bywa tak silny, że przed nadejściem prawdy kłamstwo się rozmnaża. Dopiero gdy zobaczy swoje kłamcze potomstwo, daje za wygraną. A co na to prawda? Prawda wymyśla niedoskonałe słowa, przywiązuje je do znaczeń żelaznymi definicjami, lecz kłamstwo jest żywotniejsze od takich rdzawych konstrukcji. Chociaż samo jest iluzją, potrafi mutować i ewoluować na podobieństwo kodu genetycznego. Chociaż samo jest śmiertelne, jego sukcesja może trwać przez wiele pokoleń. A gdy wirus kłamstwa rozmnoży się do postaci epidemii, każdą zbrodnię może uczynić doskonałą. Katyński mord pozostał nie napiętnowany dotąd, dokąd strzegła go władza światowej dynastii kłamstwa. Kłamstwo katyńskie stało się założycielem polskiej linii tej dynastii. Dzisiaj ten patriarcha spoczywa w grobie, lecz niegdyś patronował ludzkiej wierze w stalinowskie wyzwolenie i w późniejszą władzę ludową. Bez opieki kłamstwa władza ta musiałaby tutaj nosić obce mundury. Tak właśnie nosili się naziści i dlatego wymarli bezpotomnie. Lecz system zbrodni doskonałej tym różni się od innych, że potrafi uwiarygodnić się w oczach swoich ofiar i zapraszać je do współudziału. O co może prosić zbrodnia w zamian za podwinięcie pazurów? To zależy od okoliczności. Czasem od razu żąda wszystkiego, innym razem wystarczy jej tak niewinne uczestnictwo w kłamstwie, jak chwytanie się dryfujących słów. One zaś układają się w nowe kłamstwa, które udając prawdę odnawiają wiarygodność oszusta. Najlepszą wylęgarnią młodych kłamstw jest kłótnia w rodzinie. Jeśli dwór kłamstwa jest szczelnie odgrodzony od prawdy, prawdą staje się nowe kłamstwo. Stare popatrzy na nie z uwagą, czasem po ojcowsku przyłoży pasem, a ujrzawszy je w aureoli męczeństwa spokojnie odejdzie na emeryturę. Tak na przykład odeszli moczarowcy. Gdy towarzysz Wiesław wzbudził na widowni entuzjazm, mogli już wycofać czołgi spod stolicy. A Gomółka? On również się starzał. Jednak nie aż tak bardzo, aby przestraszyć się Dziadów! Prędzej na własną prośbę zapomniał, że Mickiewicz został uznany za pisarza postępowego. Bo jeśli nie na własną, to kto mu kazał pałować młode sumienie Polski Ludowej? Trzeba wiedzieć, że młodzież nie zawsze jest świadoma swej roli na scenie. Często wierzy w jakąś wielką sprawę, o którą dzielnie walczy z jakimś ohydnym potworem (najczęściej z przeszłości). Lecz pozór to jeno na pilnie strzeżonym dworze kłamstwa. Po prostu stare kłamstwa się zużywają i robią przestrzeń dla hodowli bardziej aktualnych. A i pasa nie żałują przyszłym janczarom. I tych straszliwych oskarżeń o syjonizm, antysocjalizm... Odpowiednie wychowanie zapewniło kłamstwu świeżą krew, gdy trzeba było chować króla. Kiedy kłamstwo katyńskie mogło zacząć umierać? Myślę że wtedy, gdy mit ludowej ojczyzny potrafił bronić się sam. Lecz nie od razu to nastąpiło. Każda ekipa miała własny kanon kłamstw, którym następne robiły stopniowy updating. Jednak katyński patriarcha trzymał się mocno. Do czasu stanu wojennego czerwona macocha regularnie opluwała zamordowaną matkę starając się ukryć prawdę o jej śmierci. A gdy wyjechała z czołgami? Wtedy już nikt nikogo nie pytał o Katyń, tylko co się dzieje i w imię czego. W odpowiedzi na takie pytania rodziło się najcudowniejsze dziecię PRL, jakim było kłamstwo stanu wojennego. Jakże naiwne i głupawe było na początku! Mówiło, że przez fabryczne strajki nie ma jedzenia w sklepach, że Solidarność wyjdzie na ulice z brzytwami. Czy ktoś w to wierzył? Ależ nie musiał od razu wierzyć we wszystko! Bezsilność lubi być okłamywana, dlatego po kilku latach i tak uwierzą, że na tę swoją Solidarność ani na żadną wolność nigdy nie zasługiwali. A jeśli tak, to PRL nie potrzebuje już żadnych innych kłamstw! Co tam Katyń-niekatyń... Po 13 grudnia wszystkie stare brednie mogły zacząć sobie zdychać. Czy kłamstwo stanu wojennego nie wystarczy, żeby autoryzować komunistyczną władzę? W ciągu kilku lat śpiącej bezsilności zmarło trzech czerwonych carów, a ostatniemu do garnka zajrzało bankructwo. Po kolei zaczął pozbywać się czerwonych pryncypiów. Kupieckim okiem szacował nawet europejskie rubieże, więc co miało począć kłamstwo pomiędzy Moskwą a Berlinem? Oczywiście szybko dojrzeć do nowej sytuacji. Wydorośleć ze starych głupstw i poszukać nowych przyjaciół. Już bez brzytew zaprosić ich w dobrze urządzony dom. Powiedzmy teraz, że pan generał nie bronił pod Wujkiem żadnego socjalizmu, tylko... czego? Może kapitalizmu przed związkową hołotą? Tak też się nie godzi, póki stocznie stoją.. Nie lepiej powiedzieć, żeśmy się wszyscy ocalili pod wronimi skrzydłami przed sowiecką interwencją? Istnieje genetyczne podobieństwo pomiędzy młodym kłamstwem a starym. Aby je pokazać, wróćmy na chwilę do katyńskiej zbrodni, którą poprzedzała selekcja. Przecież nie wszyscy oficerowie zginęli. Przeżył Berling, przeżyli ci, którzy dla stalinowskiego aparatu mogli mieć jakąś wagę. Na drugiej szali ujrzeli życie własne i szansę przetrwania dla innych. Późniejsze losy tych ludzi bywały różne, lecz każda współpraca prowadziła do jakiejś formy uczestnictwa w katyńskim kłamstwie. Miało ono wówczas znaczenie strategiczne, ponieważ asekurowało Jałtę i kiełkujący PRL. Po dziesiątkach lat PRL musiał bronić się nagimi czołgami. Za pokazanie pazurów system zapłacił globalnym uszczerbkiem wiarygodności, lecz mutujące kłamstwo potrafi wykorzystać nawet własne porażki. Potrzebny mu tylko czas, by wyselekcjonować nowych rzeczników. Również i stan wojenny miał swój czas na poszukanie ludzi, którzy zgodzą się zanieść widowni nowe kłamstwo. Jakie? Stalinowski mit wyzwolenia zapraszał ludzkie sumienia do PRL. Teraz potrzebny był mit ocalenia, który uwiarygodni wojskowy zamach na śpiące społeczeństwo, a jego głównych sprawców pozwoli nazywać ludźmi honoru. Za jaką cenę? Oto jest pytanie. Waga uczestnictwa w jaruzelskim kłamstwie była już żadna. Tym razem blef krył żebraka, który sam prosił o wsparcie Układ Warszawski. Od początku urzędowania dobierał karty do tego pokera, których na szczęście nie dostał. No więc co miał w ręku? Berling przynajmniej uratował życie i wyciągnął z łagru swoją kochankę. Co takiego zawdzięczały Jaruzelskiemu te wszystkie Wałęsy, Michniki, kościelni hierarchowie i inne dzisiejsze moralne autorytety? A gdyby go widzieli, jak skarżył się przed Kulikowem na brak wojska? Jak groził liczbową Finlandią zamieszkującą śląską aglomerację... Oto opiekuńczość komuszego państwa! Oto i magiczna władza dynastii kłamstwa: Dwa pokolenia PRL i jak na razie jedno pokolenie III RP, w której kolektywizacja myślenia przerosła najwyższe standardy. Żeby ją zaprowadzić, nie trzeba było pałek ani czołgów. Tutaj wystarczyły błogosławieństwa pasterzy pod papieskimi portretami, by owczarnia połknęła czerwony szwindel. I zgodziła się płacić cenę za ostatni gospodarczy plan PZPR. Dla wprowadzenia go w życie rząd Kiszczaka potrzebował figuranta w roli premiera. Do innych priorytetów tego rządu należało przetrzymanie w Polsce wojsk sowieckich w owym grząskim jeszcze czasie. Czy nie najlepszym tego gwarantem był 'prezydent wszystkich Polaków', których niedawno chciał traktować gąsienicami Układu Warszawskiego? Jakże ohydnie wygląda naga prawda! Dlatego ubierzmy ją na powrót w dryfujące słowa i wracajmy na widownie. Niby wszystkim wiadomo, że Kiszczak i Siwicki nigdy nie przestali być komunistami, lecz owszem, w umownej szopce tworzyli niekomunistyczny rząd. Gdy udawana demokracja uwiarygodni skok na kasę i prasę, prawdziwą zbudujemy na nowych kłamstwach. A gdy będzie ich legion, same stworzą wewnętrzną logikę. Jeśli propaganda PRL była koszmarnym teatrem, to w III RP teatr ten rozbudował się do wymiaru politycznych igrzysk. Wszyscy dzisiejsi uczestnicy tej oszukanej demokracji wywodzą się z rozmaitych aktów i odsłon PRL, z różnych szczebli drabiny kłamstwa, w jakie uwierzyli. Ich dzisiejsza wojna jest także kłamstwem, które kłócąc się ze sobą rozmnaża się na oczach widzów wciągając ich do gry. Jak niegdyś Michnik oburzył się na Gomółkę, tak Wałęsa zbuntował się przeciw Mazowieckiemu, Kaczyńscy przeciw Wałęsie i te de. Zawsze chodziło o to samo, czyli o szukanie prawdy na dworze kłamstwa. Lecz familia kłamstwa sama się nie unicestwi. Dobrze o tym wie, że prawda nie musi się kłócić, aby zwyciężyć. Dlatego odgrodziła się okrągłym murem, w obrębie którego spokojnie urządza turnieje. Udajmy się zatem na igrzyska, aby obejrzeć niektóre ich osobliwości i ekscesy. Zacznijmy od tych pierwszych, czyli od maruderów, bo przecież kłamstwo to nie rak! Kłamstwo nie powinno cofać się na szlaku własnej ewolucji. Dobrze rozumie to Aleksander Kwaśniewski, który widząc archaiczną jazdę Napieralskiego, jako pierwszy opuszcza kciuk. Kwaśniewski był ojcem SLD, lecz dzisiaj po cichu doradza Platformie, jak ma utopić jego własne dziecko. Bo i na co dzisiaj kłamstwu taki Napieralski? Nowoczesne kłamstwo potrzebuje Tusków, potrzebuje Komorowskich, którzy omijając zbutwiałą peerelszczyznę strzegą bardziej aktualnych pozycji. Igrzyska trwają nie wiadomo dokąd i można by na nich przysnąć, gdyby nie ekscesy czarnej owcy w rodzinie. Zamiast podlewać własny ogródek i cierpliwie czekać na swój czas, od razu pokłócili się o cały dom. Dywany zaczęli zrywać, stare smrody spod nich wywlekać, podkopywać fundamenty III RP i wołać o czwartą. Dzisiaj Jaruzelskich ciągają po sądach, a jutro co? Dziura bez dna, bo już ruszyła lawina brzydkich słów i herezji. Dotąd nie mówiło się o zbrodniach komunizmu, tylko o państwie opiekuńczym. Aż nagle zaczęto podważać nie tylko PRL, lecz nawet uczciwość okrągłego stołu, profanować świętość jego głównych ikon... I co teraz pocznie kłamstwo? Redaktor Janecki przepowiedział kiedyś, że nawet po odsunięciu PiS-u od władzy stare kłamstwa nie wrócą. Słuszna uwaga, bo kłamstwo to nie rak. PRL potrafił moralnie się obronić bez arsenału swych klasycznych dyrdymałów. Lecz co podtrzyma moralną konstrukcję III RP, gdy pozdychają jej założycielskie mity? Zajrzyjmy do tradycji kłamczego spektaklu: Straszenie brzytwami Solidarności sankcjonowało rację stanu PRL. A czym takim może postraszyć III RP? Najlepiej czwartą, czyli kaczyzmem, faszyzmem, benzyną za pięć złotych, i podobnymi katastrofami. Jak dobrze pamiętam, Jaruzelski wywalczył PRL-owi 'normalizację'. A co takiego wywalczyła III RP? Też normalność, tyle że pod dywanem Pełnej Odpowiedzialności. Dokąd kłamstwo walczy o życie, nigdy nie będzie normalnie. Lecz hańba czuje się normalnie, gdy prawda nie kłuje jej w oczy. Oto klucz do zrozumienia stanu wojennego, jaki trwa od trzydziestu lat. Zmieniły się jego formy i propagandowe cele, bo przecież kłamstwo żyje i też się zmienia. Także dzisiaj kłamstwu czas odlatywać na wyższe poziomy, lecz cóż to?.. Brakło architektów? Pozostaje kłamstwu jedynie straszyć, ale czym? Benzyna już jest po piątce, kolejki przed bankami też mogą się ustawić, gdy kreatywna księgowość ujrzy dno. Wyśnione wrogom nieszczęścia zaczynają przypominać drugi koniec kija. Może tym razem chwycić się jakiejś prawdziwej katastrofy i przywalić jak trzeba? Tutaj historia zatoczyła krąg. Kłamcza dynastia powróciła do starych miejsc, aby spłodzić najnowszy kit: Tym razem widownia miała uwierzyć w to, że prezydent Kaczyński zabił siebie i innych powodując lotniczą katastrofę. Oto igrzyska na wagę swego przetrwania! Bo jeśli naród to przełknie, to III RP nie potrzebuje już żadnych innych mitów. Mogłaby się nawet przechrzcić na czwartą, gdyby dojrzało to najnowsze kłamstwo. Problem jednak w tym, że za głośno krzyczało przy porodzie, co się odbiło nadgorliwym echem od murów Kremla. W efekcie strzelcy musieli strzelać do siebie i wylali dziecko z kąpielą. Lecz nic to Baśka... Żyje jeszcze drugi Kaczor. jb |
|
Data: 2011-04-12 18:29:33 | |
Autor: | he®sk | | |
Anatomia klamstwa | |
On Tue, 12 Apr 2011 17:57:31 +0200, Jacek Bia³y <jacek@bez.adresu.pl>
wrote:
alez to proste: klamia oni, prawde mowimy my. -- "Nieprawd± jest, jakoby Internet by³ ziemi± niczyj± i terytorium darmowego opluwania innych." * My personal opinions are just mine.(Art. 54 Konstytucji RP) |
|
Data: 2011-04-22 15:33:02 | |
Autor: obserwator | |
Anatomia klamstwa | |
| he?sk | <same.bigbrednie@interia.pl> napisa³(a):
On Tue, 12 Apr 2011 17:57:31 +0200, Jacek Bia³y <jacek@bez.adresu.pl> przeciez to ewidentne jest, ze ty Hesk np. klamiesz. Komunizm opiera sie na klamstwie. Jak godzisz poparcie dla obecnej prosowieckiej wladzy, z twoim rzekomym katolicyzmem, to doprawdy tylko psychiatra moglby dociec. Komoruski ma te same objawy, co ty. -- |
|
Data: 2011-04-23 06:54:29 | |
Autor: cirrus | |
Anatomia klamstwa | |
U¿ytkownik " obserwator" <fajny.d.arzbor@gazeta.SKASUJ-TO.pl> napisa³ w wiadomo¶ci news:ios73e$4k8$1inews.gazeta.pl...
he?sk | <same.bigbrednie@interia.pl> napisa³(a):przeciez to ewidentne jest, ze ty Hesk np. klamiesz. Ty masz zdecydowanie inne, bo to objawy utraty pi±tej klepki. -- stevep |
|
Data: 2011-04-22 17:26:40 | |
Autor: Jacek Biały | |
Anatomia klamstwa | |
___Tak na przykład odeszli moczarowcy
Przepraszam ( Natolińczycy, czyli tak zwane 'chamy'. 'Chamom' postawiły się 'żydy', 'żydom' Gomółka i dalej jak w tej ruskiej bajce o rzepce. jb |