Data: 2011-11-30 07:54:07 | |
Autor: Przemysław W | |
A debil mówi o Trybunale Stanu (II) | |
Przemówienie Radosława Sikorskiego w Berlinie było najważniejszym polskim głosem podczas sprawowania przez nasz kraj prezydencji w UE
Z pewnością było konsultowane z premierem Tuskiem, a zapewne także z prezydentem Komorowskim. Szkoda, że nie zostało wygłoszone wcześniej - wówczas nasza prezydencja zyskałaby na wyrazistości. Sikorski opowiedział się za federalizacją Europy, i to w sposób bardziej wyrazisty i zdecydowany niż inni europejscy politycy, którym przypisuje się podobne projekty. Według niego w gestii narodowych rządów miałyby pozostać kwestie dotyczące tożsamości, religii, stylu życia, moralności publicznej i częściowo podatków, inne zaś podlegałyby regulacjom europejskim. Minister nakreślił długofalową perspektywę tego procesu, który powinien usunąć wewnętrzne sprzeczności istniejące w obecnej Unii i bardzo ją osłabiające. Np. Europejski Bank Centralny musi stać się prawdziwym bankiem centralnym, zdolnym do ratowania, w imię solidarności i interesów Unii, zagrożonych państw. Logicznym skutkiem powstania strefy Schengen powinna być wspólna polityka migracyjna. Konieczna jest również wspólna polityka zagraniczna. Ciężar ratowania UE spoczywa dziś przede wszystkim na Niemczech i to właśnie mówił polski szef MSZ. To, że powiedział to w Berlinie, ma dużą wagę. W Polsce strach przed Niemcami ma głębokie korzenie, a niektórzy politycy wciąż grają kartą antyniemiecką. Tymczasem Sikorski stwierdził, że w sporze o kształt Unii Polska jest po stronie Niemiec. Wezwał Wielką Brytanię, by nie przeszkadzała w procesie federalizacji Europy. To oznacza bardziej koherentną politykę, bo jeszcze niedawno szukaliśmy pomocy Wielkiej Brytanii i Danii przeciwko inicjatywom podejmowanym przez kraje strefy euro. Równocześnie Sikorski mówił twardo o odpowiedzialności, jaka spoczywa na Niemczech, która wynika nie tylko z potęgi tego państwa, ale też z roli, jaką odegrało w narastaniu kryzysu. Nie powiedział wprawdzie tego wprost, ale wszyscy wiedzą, że to Niemcy i Francja pierwsze pogwałciły zasady paktu stabilizacji i rozwoju. Niemcy przez długi czas tolerowały zadłużanie się krajów Południa Europy, bo było to dla nich wygodne. Dzięki temu miały gdzie eksportować swoje towary. Berlin korzystał na istnieniu strefy euro bardziej niż kraje zadłużone. Teraz nie może umyć rąk i powiedzieć, że grzesznikami są tylko one. W Niemczech jest bardzo silna i zrozumiała obawa przed ponoszeniem wysokich kosztów ratowania europejskich finansów. Świeża jest tu pamięć hiperinflacji lat 20. XX wieku i kosztów zjednoczenia obu państw niemieckich po 1989 r. Z tego wynika niechęć do emisji wspólnych euroobligacji - które by w istocie Niemcy gwarantowały. Oraz niechęć do zwiększenia odpowiedzialności EBC za stan Unii. Ale Berlin będzie musiał zmienić swoje stanowisko. Sikorski mówił: Jesteście jedynym krajem, który może przezwyciężyć europejski kryzys. To nie była prośba. Ministrem kierowała wola uświadomienia elitom niemieckim odpowiedzialności, przed jaką stoją. Deklarując zarazem pełną polską solidarność i wolę zaangażowania w budowę Unii federalnej, posiadającej silne instytucje i społeczne poparcie, dzięki konkretnym reformom, które proponował. * Aleksander Smolar, politolog, szef Fundacji im. Stefana Batorego Więcej... http://wyborcza.pl/1,75248,10729968,Aleksander_Smolar__Niemiecka_odpowiedzialnosc__Polska.html#ixzz1fAXVnWwK Przemek -- Prokurator Wełna podkreśla, że wydając tego rodzaju polecenia "Święczkowski, Ziobro i Kaczmarek mówili wprost, że takie są oczekiwania pana Jarosława Kaczyńskiego". Prokurator dodaje, że znał materiał dowodowy i wiedział, że "nie pozwala on na stawianie zarzutów". |
|